wiesława wiesława
1220
BLOG

Profesor Magdalena Środa, Agnieszka Holland i teatr absurdu

wiesława wiesława Teatr Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Po II WW w dramaturgii pojawił się nurt zwany teatrem absurdu, który przez wiele lat kształtował repertuar teatrów, nie tylko we Francji, ale także w naszym kraju.  Najbardziej znani dramaturdzy reprezentujący ten nurt, przez niektórych krytyków nazywani absurdalistami, to Samuel Beckett, Eugène Ionesco, Friedrich Dürrenmatt, Harold Pinter, oraz Sławomir Mrożek.

Sztuki absurdalistów pojawiły się na scenach polskich teatrów po 1956 roku, kiedy w polskiej kulturze po latach dominacji socrealizmu nastąpiła tzw odwilż. Z oczywistych względów teatr absurdu był bardzo dobrze odbierany przez publiczność w Polsce, która wreszcie mogła obejrzeć przedstawienia „Czekając na Godota”, „Łysej śpiewaczki”, „Nosorożca”, „Krzeseł”.

Z odbiorem tych przedstawień i ich oceną przez krytyków było różnie. W recenzji „Czekając na Godota” o wymownym tytule „Nuda prawie genialna”, Jan Kott pisał: O sztuce Becketta można powiedzieć wszystko, poza tym jednym, że jest zabawna. Pierwszy raz widzę sztukę, której artystycznym założeniem jest porażenie widza nudą. I to z całą świadomością.

Natomiast recenzent Trybuny Ludu (Jaszcz) odniósł się do dzieła Becketta bardziej pryncypialnie: Stawiano w rozmowach ze mną z wielu stron pytanie, czy słusznie zagrano u nas sztukę Becketta? czy nie szkoda sił dobrego teatru na wystawienie utworu tak rozkładowego, dekadenckiego? Odpowiedź wydaje mi się nietrudna. By zwalczyć ideowego przeciwnika należy go przede wszystkim poznać, bezwarunkowo - poznać. "Na gębę" przestaliśmy wierzyć najsroższym inwektywom. Sztuka Becketta jest dziełem wysokiej próby talentu. Jej olbrzymie powodzenie w zachodniej Europie też coś mówi (wiele mówi).

Na marginesie warszawskiej premiery "Krzeseł” Ionesco, Edward Csató, redaktor naczelny miesięcznika „Teatr” napisał: "Skojarzenia, jakie nasuwa wizja Ionesco, są smutne i niepochlebne dla człowieka. Tworzy się z nich obraz małej, pretensjonalnej purchawki, która niczym nie jest i nic nie może, która żyje tylko urojeniem, a nawet i tego urojenia nie potrafi przekazać innym, bo jest od nich oddzielona oceanami obcości."

A tłumacz „Krzeseł”, Konrad Eberhardt, uznał że jest to teatr znajdujący się na "drugim stopniu abstrakcji".

Przede wszystkim nie jest to teatr komiczny, do zadań jego bynajmniej nie należy rozweselanie publiczności. Jeżeli nawet ze sceny pada od czasu do czasu jakiś dowcip - zostaje natychmiast zmrożony przez ogólny klimat sztuki, wywołujący u widza uczucie wstrętu, nudy czy lęku. Teatr Eugene Ionesco jest światem szczelnie zamkniętym. Ludzie pojawiają się na scenie niczym zautomatyzowane twory, reagują tylko na pewne określone bodźce i to reagują w sposób stereotypowy. I Ionesco w swoim teatrze wydobywa właśnie potworność tej stereotypowości, tych pawłowoskich niemal odruchów,

Obecnie sztuki absurdalistów tez pojawiają się w repertuarze polskich teatrów, jednak znacznie rzadziej, niż miało to miejsce pół wieku temu, natomiast absurdaliści zdominowali polską politykę. Występy polskich polityków w parlamencie, a także w studiach telewizyjnych, wywołują u widzów te uczucia, o których pisał krytyk – wstrętu, nudy i lęku. Odnosi się to również do występów w mediach elektronicznych komentatorów politycznych i żurnalistów, którzy podobnie do postaci sztuki Becketta zachowują się jak zautomatyzowane stwory i w sposób stereotypowy reagują na określone bodźce. Absurdalność zachowań tych ludzi przewyższa to, co stworzyła wyobraźnia dramaturgów takich jak Ionesco lub Mrożek. Żadnemu bowiem absurdaliście nie wpadło do głowy, aby zdeklarowany bezbożnik dokonywał egzegezy podstaw religii katolickiej i udzielał nauk moralnych katolickiemu społeczeństwu. A własnie dokonywanie takich egzegez stało się obecnie ulubionym zajęciem takich person jak Magdalena Środa, Jan Hartman lub Agnieszka Holland.

Z licznych wypowiedzi prof. Magdaleny Środy, które od lat pojawiają się w różnych gazetach i czasopismach, wynika, że nie ceni ona sobie chrześcijaństwa, a nawet uważa, że jest to religia złowroga, która przynosi więcej szkody niż pożytku. Np. zdaniem Magdaleny Środy katolicyzm wprawdzie bezpośrednio nie popiera, ani nie sprzeciwia się przemocy, jednak pośrednio ma na nią wpływ – ze względu na patriarchalną dominację Boga Ojca w tej religii. W innym artykule pani profesor Środa oznajmiła, że – jej zdaniem - chrześcijaństwo nie służy świadomości klasowej, albowiem obiecuje nagrodę w zaświatach...

Można spytać, czego można się spodziewać po kimś, kto uważa, że katolicyzm pobudza do bicia żon i ogłupia klasę robotniczą? Odpowiedź można znaleźć w Gazecie Wyborczej, w artykule „Rządzą nami moralni nihiliści”, sygnowanym nazwiskiem profesor Środy i reżyser Agnieszki Holland. Oburzone panie ubolewają, że prezes Kaczyński i jego ludzie od dłuższego czasu reinterpretują naukę Chrystusa w duchu PiS, a przy tym porzucają też wszelkie europejskie, cywilizacyjne standardy moralne. […]prawdziwą religią jest dziś w Polsce nihilizm moralny. Dla rządzących nie istnieją żadne granice, świętości, standardy moralne, których nie można by poświęcić do wzmocnienia władzy.

[…]

Głoszone przez Europę chrześcijańskie zasady tolerancji, miłości i troski wobec bliźnich były pogardliwie nazywane „poprawnością polityczną”, a wzmacnianie unijnej solidarności określane jako „Europa na kolanach”. Ta pokrętna i izolująca Polskę z przestrzeni zjednoczonej Europy polityka wydaje się nie mieć żadnych granic.

Na koniec duet Środa & Holland przestrzega nas:

Jeśli nie powstrzymamy tego szaleństwa, za dwa lata Polska może się stać wyizolowanym z Europy, rasistowskim skansenem neofaszyzmu. Państwem słabym, pogardzanym przez wszystkich przyzwoitych ludzi.

Parafrazując słowa Jana Kotta o sztuce Becketta, o artykule duetu Środa & Holland można powiedzieć wszystko, poza tym jednym, że jest rozumny i prawdziwy. Natomiast jest to przykład posługiwania się sfałszowanym językiem, nadawania słowom odwrotnego znaczenia. A autorki tego artykułu to  dwie małe, pretensjonalne purchawki, które niczym nie są i nic nie mogą, które żyją tylko urojeniami, a nawet i tych urojeń nie potrafią przekazać innym, bo są od nich oddzielone oceanami obcości (copyright Edward Csato).

****

W dyskusji o twórczości laureata literackiej Nagrody Nobla Harolda Pintera, krytyk teatralny Tadeusz Nyczek zwrócił uwagę, że absurdaliści byli bardzo wyczuleni na język. To język prowadzi ludzi do nieporozumień, czasami wbrew ich woli. Najlepiej byłoby milczeć, ale nie da się milczeć w teatrze. Na scenie używa się więc sfałszowanego języka.

W związku z metamorfozą polskiego życia politycznego w teatr absurdu, polscy politycy, komentatorzy, publicyści nagminnie posługują się sfałszowanym językiem. Nawet ci, którzy odwołują się do Dekalogu. A przecież mogliby siedzieć cicho, aby nie zwiększać nieporozumień nieodpowiedzialna gadaniną.

 

***

http://wyborcza.pl/7,75968,21971055,rzadza-nami-moralni-nihilisci.html

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura