wiesława wiesława
582
BLOG

Eksterminacja Polaków przez OUN - UPA (1943-1945) w archidiecezji lwowskiej

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W latach 30. XX wieku archidiecezja lwowska obrządku łacińskiego obejmowała trzy województwa Małopolski Wschodniej: lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie. Według danych z 1939 r. do Kościoła rzymskokatolickiego należało 1 079 108 wiernych, w przeważającej większości narodowości polskiej. Pod względem administracji kościelnej, archidiecezja obejmowała 28 dekanatów i 416 parafii, a pracowało w niej 805 kapłanów (stan z dnia 5 XI 1939 r.). W latach II wojny światowej zarówno liczba wiernych jak i duchowieństwa ulegała fluktuacjom, wskutek napływu uciekinierów z centralnej Polski oraz wskutek eksterminacji wiernych przez okupantów.

Od 1923 roku archidiecezją lwowską zarządzał arcybiskup metropolita dr Bolesław Twardowski (1864-1944), wspomagany od 1933 r. przez biskupa pomocniczego dr. Eugeniusza Baziaka (1890-1962). W rządach archidiecezją uczestniczyła również Kapituła Metropolitalna, licząca w 1939 r. dziewięciu kanoników.

W końcu października 1939 roku Sowieci zlikwidowali we Lwowie Wydział Teologiczny Uniwersytetu Jana Kazimierza, a w grudniu - seminarium duchowne. W drugiej połowie grudnia 1939 r. abp Twardowski wraz z wszystkimi swoimi współpracownikami w Kurii Metropolitalnej został usunięty przez władze sowieckie ze swej rezydencji w pałacu arcybiskupów lwowskich przy ul. Czamieckiego; znalazł schronienie w domu Księży Misjonarzy przy ul. Dwernickiego. Do pałacu arcybiskupów metropolita Twardowski powrócił 16 lipca 1941 roku. Podeszły wiekiem i schorowany metropolita zmarł 22 XI 1944 r. we Lwowie, jeszcze przed zakończeniem działań wojennych. Wcześniej podjął starania o zgodę papieża Piusa XII na mianowanie bpa Eugeniusza Baziaka arcybiskupem - koadiutorem z prawem następstwa i uzyskał ją 1 marca 1944 roku. Umożliwiło to abp Baziakowi przejęcie rządów w diecezji po śmierci abpa Twardowskiego.

Pod koniec II wojny światowej struktury Kościoła Katolickiego w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu uległy  prawie totalnej dezintegracji. Przyczyna tej dezintegracji były działania obu okupantów, sowieckiego i niemieckiego, przede wszystkim jednak ludobójstwo polskiej ludności przeprowadzone przez ukraińskich nacjonalistów z OUN-UPA.  Ostatnim etapem dezintegracji struktur kościelnych była ekspatriacja polskiej ludności z tych terenów na tzw. Ziemie Odzyskane, przeprowadzona przez władze sowieckie. Bowiem w końcu lipca 1944 roku, po wyparciu z miasta wojsk niemieckich, Sowieci ponownie zajęli Lwów; zaczęła się druga sowiecka okupacja miasta, a z nią powrót do dawnych ograniczeń i prześladowania Kościoła. Od 1945 roku ks. abp Eugeniusz Baziak był wzywany na całonocne przesłuchiwania, które miały na celu zmuszenie go do opuszczenia Lwowa na zawsze. W kwietniu 1946 roku uznał, ze sytuacja kościoła we Lwowie stała się beznadziejna i podjął decyzję ekspatriacji seminarium duchownego i agend kurii metropolitalnej wraz z jej archiwum do Polski w jej nowych granicach. Swoją ostatnią Mszę Świętą pontyfikalną metropolita abp Eugeniusz Baziak odprawił w archikatedrze lwowskiej w niedzielę wielkanocną 1946 roku. Lwow opuścił pod koniec kwietnia, a w połowie sierpnia 1946 roku przeniósł się on do swojej nowej siedziby w Lubaczowie, miejscowości  znajdującej się w tym skrawku archidiecezji lwowskiej, który pozostał w Polsce po II WW. Pod koniec lat 40. zwrócił się do rozsianych po Polsce pojałtańskiej księży archidiecezji o nadsyłanie do Lubaczowa pisemnych relacji i przeżyć z czasów okupacji. W 1947 roku władze komunistyczne zlikwidowały lwowskie seminarium duchowne przeniesione do Kalwarii Zebrzydowskiej.

Abp Baziak głęboko przeżywał swoje rozłączenie z Katedrą lwowską; rządził skrawkiem archidiecezji lwowskiej w Lubaczowie do swojej śmierci w dniu 15 czerwca 1962 roku.

W zbiorach Archiwum im. Eugeniusza Baziaka w Krakowie, znajduje się korespondencja księży pracujących w dekanatach archidiecezji lwowskiej.  Są to pisemne relacje duchownych archidiecezji lwowskiej obrządku łacińskiego  zarówno diecezjalnych, jak i zakonnych, kierowane do Kurii Metropolitalnej we Lwowie, natomiast po 1945 r. mieszczącej się w Lubaczowie. Powstawały one w latach 1939-1949, najpierw spontanicznie jako wyraz tragicznych losów przeżywanych przez kapłanów rzymskokatolickich i wiernych wielu parafii archidiecezji lwowskiej, a potem kontynuowano je ex post po zakończeniu wojny na apel rezydującego w granicach PRL-u abp Eugeniusza Baziaka. Do naszych czasów zachowało się przeszło 300 sprawozdań z 25 dekanatów (na 28 wówczas istniejących. W zamierzeniach autorów te sprawozdania miały stanowić źródła do dziejów Kościoła lwowskiego w dobie niemal całkowitej zagłady jego struktur instytucjonalnych. Te dokumenty od czasu ich wytworzenia pozostawaly nieznane przez 60 lat, do czasu kiedy zajął się ich publikacją ks. Józef Wołoszański.

W omawianym zbiorze przeważają dokumenty  traktujące o zbrodniach ukraińskich nacjonalistów na polskiej ludności. Ks. Józef Wołoszański zdecydował się wydzielić je z całej kolekcji poświęconej martyrologii archidiecezji lwowskiej w latach 1939-1945 i opublikować w formie samodzielnej edycji noszącej tytuł „Eksterminacja Narodu Polskiego i Kościoła Rzymskokatolickiego przez ukraińskich nacjonalistów w Małopolsce Wschodniej w latach 1939-1945”.  Trzy tomy tych materiałów źródłowych, opatrzonych przypisami, i poprzedzonych obszernym wstępem wprowadzającym w problematykę merytoryczną publikacji, ukazały się w latach 2005 – 2006 nakładem Wydawnictwa bł. Jakuba Strzemię archidiecezji lwowskiej obrządku łacińskiego, Oddział w Krakowie. Autor wstępu przedstawił czytelnikom kontekst polityczny i narodowościowy wydarzeń w Małopolsce Wschodniej, które miały miejsce  w latach 1943 - 1945.

W drugiej połowie 1943 r., od razu po utworzeniu Ukraińskiej Narodowej Samoobrony, fala morderstw dokonywanych przez OUN-UPA na Wołyniu  przemieściła się na teren archidiecezji lwowskiej.  W 520 miejscowościach miały miejsce morderstwa  pojedyncze i grupowe (w nielicznych przypadkach zamordowano ponad dwadzieścia osób). Ogółem w 1943 r. nacjonaliści ukraińscy zamordowali w Małopolsce Wschodniej co najmniej 2924 Polaków (dane z publikacji Władysława i Ewy Siemaszko).

Począwszy od stycznia 1944 r., OUN-UPA przystąpiła do depolonizacji Małopolski Wschodniej na wielką skalę. W tym roku w Małopolsce Wschodniej Ukraińcy dokonali najwięcej ludobójczych napadów na Polaków – udokumentowana (acz niepełna) liczba zamordowanych wyniosła w zaokrągleniu 32 tys. w 1550 miejscowościach. Było widoczne, że OUN dążyła do pozbycia się Polaków przed zakończeniem wojny, by po klęsce Niemiec Polska w międzynarodowych pertraktacjach w sprawie swych granic nie wykorzystała obecności ludności polskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej jako argumentu do włączenia tych ziem do państwa polskiego.

Charakterystycznym sposobem usuwania Polaków z Małopolski były częste, niewielkie napady, w których ginęło od jednej do kilku osób. Te pojedyncze osoby były przeważnie uprowadzane i mordowane w ustronnych miejscach, często rodziny nie znajdywały ich ciał. Drugi typ napadów to od kilku do dwudziestu kilku ofiar (w 15 powiatach) i od kilku do trzydziestu kilku (w 29 powiatach); tego rodzaju napady występowały najczęściej. W 90 miejscowościach doszło ponadto do masowych zbrodni, w których OUN-UPA zamordowała 40 - 200 osób.

Znaczący spadek liczby polskich ofiar OUN-UPA nastąpił w Małopolsce w 1945 r., kiedy to  przystąpiono do realizacji umowy o wymianie ludności polskiej i ukraińskiej, zawartej 9 września 1944 r. między Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego a rządem Ukraińskiej Sowieckiej Republiki Socjalistycznej. Wprawdzie umowa graniczna między Polską a ZSRS została podpisana dopiero 16 sierpnia 1945 r. (co skutkowało formalnym podziałem Małopolski Wschodniej między te dwa państwa), ale nieoficjalny podział funkcjonował już od umowy o wymianie ludności z września 1944 r.

Zmiana okupanta niemieckiego na sowieckiego, intensywnie zwalczającego UPA, ograniczała zbrodnicze napady na ludność polską. Jednak mieszkający na terenie Małopolski Polacy niechętnie decydowali się na opuszczenie rodzinnych stron (w odróżnieniu od Polaków z Wołynia), co z kolei mobilizowało OUN-UPA do palenia wsi, rabunków i mordów, także masowych, w których liczba ofiar wahała się od pięćdziesięciu do ponad stu. Były też zbrodnie, w których ginęło od dwudziestu do trzydziestu kilku osób, ale najczęściej od jednej do kilku.  Udokumentowane straty osobowe w 1945 roku – 5870 osób w 611 miejscowościach (woj. lwowskie – 2624, stanisławowskie – 307, tarnopolskie – 2939).

Intensywne zwalczanie podziemia ukraińskiego i przesiedlenia Ukraińców, najpierw w 1946 r. na Ukrainę, potem w 1947 r. w ramach akcji „Wisła” na tzw. Ziemie Odzyskane spowodowało stopniowe wygaśnięcie fali morderstw. Łączne straty polskie, z końcowego okresu zbrodni OUN-UPA, wyniosły w zaokrągleniu 1670 osób.

Autor „Wstępu” do materiałów źródłowych przytacza  określiła treść tajnej dyrektywy dowództwa UPA z czerwca 1943 r.,:

„Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 lat do 60 lat [...] Tej walki nie możemy przegrać i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi”

 oraz rozkazu OUN z 9 II 1944 r.:

„...7. Zlikwidować ślady polskości.

a) zniszczyć wszystkie ściany kościołów i innych polskich budynków kultowych,

b)zniszczyć drzewa przy zabudowaniach tak, aby nie pozostały nawet ślady, że tam kiedykolwiek ktoś żył,

c) do 21 XI 1944 r. zniszczyć wszystkie polskie chaty, w których poprzednio mieszkali Polacy...

Zwraca się uwagę raz jeszcze na to, że jeżeli cokolwiek polskiego pozostanie, to Polacy będą mieli pretensje do naszych ziem.

Cytowane dokumenty nie pozostawiają wątpliwości - głównym celem nacjonalistów z OUN-UPA  była depolonizacja Wołynia, a następnie Małopolski Wschodniej.

W zróżnicowanej etnicznie populacji Małopolski Wschodniej katolikami obrządku łacińskiego byli głownie Polacy. Biorąc pod uwagę, ze ludność polska w mieszkająca na Kresach Wschodnich II RP identyfikowała wartości religijne z narodowo-patriotycznymi, zniszczenie świątyń i zlikwidowanie kapłanów obrządku łacińskiego obliczone było na złamanie ducha oporu Polaków.

W następstwie realizacji cytowanej dyrektywy dowództwa UPA ofiarą masowych mordów padło w latach 1939-1945 łącznie 35 kapłanów archidiecezji lwowskiej, a 16 innych doświadczyło różnorodnych represji. Dla porównania: w czasie pierwszej okupacji sowieckiej represje dotknęły 39 duchownych archidiecezji lwowskiej obrządku łacińskiego, z których 21 poniosło śmierć, 18 zaś przeżyło. Natomiast podczas okupacji niemiecka liczb represjonowanych kapłanów: 76, w tym 36 ofiar śmiertelnych, 40 - ocalałych. Ogółem podczas  II WW zostało zamordowanych 92 kapłanów archidiecezji lwowskiej (11,4 % ogólnej liczby kapłanów pracujących w tej diecezji).

Depolonizacja Wołynia i Małopolski Wschodniej, prowadzona przez OUN-UPA w sposób szczególnie okrutny, bowiem z powszechnym  zastosowaniem barbarzyńskich metod uśmiercania, a wcześniej dręczenia ofiar, wywoływała  postrach, stałe poczucie zagrożenia i wymuszała paniczne ucieczki z ogarniętych rzeziami terenów wiejskich do miast i miasteczek. Panikę wywołaną masowymi mordami potęgowały nadto kolportowane pośród polskiego społeczeństwa po wsiach i w miasteczkach odezwy nacjonalistów ukraińskich. Jedną z nich, napisaną odręcznie w języku ukraińskim, przybita na murze kościoła w Rawie Ruskiej w 1944 r. przytoczył ks. Wołczański we „Wstępie” omawianej publikacji:

Do polskiego społeczeństwa miasta Rawa Ruska. W ostatnich czasach na naszych terenach zauważono szereg wypadków wymierzonych w spokojną ukraińską społeczność ze strony polskich band bądź nawet polskiej społeczności. Oprócz tego Polacy przez cały czas okupacji niemieckiej swoimi donosami wysługując się imperialistom niemieckim szkodzili społeczeństwu ukraińskiemu. Ale na tym nie koniec. Teraz, kiedy na tereny zachodnio-ukraińskiej ziemi wkroczyła Armia Czerwona, Polacy nie zaniechali swojej służalczej roboty względem okupantów, przeciwnie, jeszcze ją wzmocnili. Polacy, idąc ręka w rękę z bolszewikami (czy zapomnieliście już o Katyniu?), swoimi donosami stali się przyczyną licznych egzekucji po stronie ukraińskiej społeczności. Polacy przez cały czas działali i działają na szkodę społeczności ukraińskiej. Dlatego teraz, aby położyć kres przelewowi krwi, nakazujemy [wam - JW] opuścić ukraińskie etnograficzne tereny do 22 maja 1944 r. do godziny 24; w przeciwnym razie będziecie ukarani śmiercią. Ukraińska Narodowa Samoobrona.

Nasilająca się panika spowodowała exodus lwowskich duchownych, szukających w panice schronienia w innych diecezjach centralnej Polski. Wyjazdy te najczęściej odbywały się za zgodą, a przynajmniej za wiedzą Kurii Metropolitalnej obrządku łacińskiego we Lwowie, choć zdarzały się też przypadki samowolnego opuszczania terytorium archidiecezji.

Raporty proboszczów pisane w czasie wojny do kurii lwowskiej oraz zawierają informacje o różnorodnych problemach związanych z represjami ukraińskich nacjonalistów:

  • denuncjowaniu Polaków przed niemieckimi władzami okupacyjnymi,
  • fałszywych oskarżeniach o współpracę z władzami sowieckimi,
  • szykanach względem osób duchownych i świeckich z tytułu ich przynależności do Kościoła rzymskokatolickiego i polskiego narodu,
  • dewastacjach zabudowań wiejskich oraz obiektów sakralnych
  • i wreszcie zbrojnych napadach połączonych z masowymi mordami polskiej społeczności.

Autorzy raportów dokładali starań, aby podać wszystkie znane sobie szczegóły, nie wykluczając nazwisk napastników i ich ofiar, metod stosowanych w czasie napadów, szacunków strat poniesionych przez Polaków a także dramatycznych opisów atmosfery nieustannego lęku, braku nadziei na ratunek oraz pełnej rezygnacji decyzji ludzi ocalałych z pogromów o ekspatriacji na Ziemie Zachodnie.

8 sierpnia 1943 r. ks. Michał Duszenko z parafii Hallerczyn, napisał w raporcie do kurii: Śmierci nie ma, życia nie ma - a udręka potworna i nieustanna; niebawem ks Duszenko został zamordowany przez UPA.

Pod koniec 1943 roku ks. Mieczysław Krzemiński z parafii Korościatyn w raporcie z 29 grudnia 1943 r. napisał: Ciemności duchowe okryły serca ludzkie, do tego przyłącza się zanik prawie zupełny uczuć ludzkich. Opanowała ludzi dzikość i żądza krwi .

W lutym 1944 roku ks. Antoni Przybylski z parafii Żabińce, z 6 II 1944 r.: Jak my tu żyjemy teraz jak Łazarze, bez spania, bez pożywienia, a nerwy odmawiają posłuszeństwa. Co to dalej będzie, niech Bóg broni. Wszystko w popłochu ucieka na zachód, tak, że wkrótce braknie parafian, cóż my mamy robić. Ludzi nie można tak zostawić, chyba trzeba razem z nimi zginąć.

W lutym 1944 r. administrator parafii Zawałów ks. Kazimierz Bartosiewicz pisał do Kurii Metropolitalnej we Lwowie: Już 2 tygodnie nie śpię prawie zupełnie i nie nocuję na plebanii i ciągle słyszę pogróżki pod moim adresem. Rozumiem dobrze swój kapłański obowiązek i dlatego do teraz jeszcze trwam na posterunku, ale nie wiem jak długo Pan Bóg mnie ochroni i doda mi sił do wytrwania.

Również w lutym 1944 r. proboszcz parafii Podmichale ks. Michał Sempowicz, pisał do Kurii Metropolitalnej o kilkakrotnych nocnych napadach na wieś: Nerwowo przychodzę powoli do siebie, ale jeszcze nie wszystko w porządku. Biedni moi parafianie - schną i siwieją - odwiedzają mnie i płaczą, cóż im poradzę? Nie wiedzą dnia ni godziny 

9 grudnia 1944 r. o. Jozafat Biernat OFMBern. z Opryłowiec informował Kurię Metropolitalną we Lwowie: Co kilka dni przeżywam gehennę. Dzień za dniem jako tako schodzi, lecz noce są straszne. Dotąd mam spośród moich parafian 27 ofiar mordu. Ludzie moi nie nocują w domach i schnę od strachu. […] Dziwią się ludzie, że jeszcze siedzę w Opryłowcach. Ja postanowiłem sobie trwać na stanowisku tak długo -jak długo będą parafianie - a skoro ostatni wyjedzie, wtedy i ja, nie z obawy, lecz z braku pracy i środków do życia usunę się.

15 grudnia 1944 r. ks Jerzy Doleżal z Oknian napisał: Straszne są noce dzisiejsze na wsi. Człowiek ukryty gdzieś na strychu stajni, na stercie słomy czy w brogu z trwogą śledzi wybuchające od czasu do cza-su łuny pożarów w okolicznych wioskach, wsłuchuje się w trzask automatów, a nieraz sam miałem sposobność słyszeć o parę kroków od siebie przebiegających w ciemności "nocnych gości", szczęściem  bez szkody dla siebie.

We „Wstępie” ks.  Wołczański zwraca uwagę czytelnika na prowadzoną w tym czasie pełną dramatyzmu korespondencję metropolity łacińskiego abpa Bolesława Twardowskiego z metropolitą greckokatolickim abpem Andrzejem Szeptyckim. Już po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, w sierpniu 1941 roku  doszło do spotkania arcybiskupów lwowskich obu obrządków, podczas którego abp Twardowski prosił swego rozmówcę o interwencję na rzecz położenia kresu fali masowych mordów ukraińskich nacjonalistów popełnianych na ludności polskiej.  Abp Szeptycki w tej rozmowie oświadczył, ze jest bezradny, gdyż  sprawcy owych zbrodni nie okazywali posłuszeństwa pasterzowi Cerkwi greckokatolickiej.  Kolejna próbę podjął abp Twardowski dwa lata później, kierując 30 lipca 1943 roku list do abp Szeptyckiego z prośbą o pomoc w przerwaniu ludobójstwa na terenie archidiecezji lwowskiej. Korespondencja, która wywiązała się, trwała do 8 marca 1944 roku.

Wobec nieprawdopodobnego okrucieństwa i barbarzyństwa sprawców zbrodni oraz atmosfery przerażenia panującej wśród polskiej ludności duchowy przywódca Ukraińców abp Andrzeja Szeptyckiego  w korespondencji z arcybiskupem lwowskim obrządku łacińskiego demonstrował postawę nieprzejednania, uprzedzeń i sarkazmu. W tej sytuacji  abp Twardowski zaniechał prowadzenia jałowego dialogu z duchowym przywódcą Ukraińców. Jednak pod koniec zimy lub na początku wiosny 1944 r. metropolita Twardowski podjął jeszcze jedną inicjatywę w celu ratowania swoich diecezjan przed ukraińską eksterminacją. Mianowicie zwrócił się do metropolity krakowskiego abp. Adama Stefana Sapiehy z prośbą o interwencję u generalnego gubernatora Hansa Franka w Krakowie. W memoriale z 27 III 1944 r. abp Sapieha w imieniu lwowskiego hierarchy przedstawił katalog 24 zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów kapłanów archidiecezji lwowskiej obrządku łacińskiego, przytoczył wykaz 70 parafii rzymskokatolickich opuszczonych wskutek zbrojnych napadów, jak również dane statystyczne masowych mordów z 30 miejscowości. Odwołując się do wartości humanitarnych, krakowski metropolita prosił adresata listu, aby ten położył kres zbrodniczej akcji ukraińskich nacjonalistów na terenie archidiecezji lwowskiej. Jednak i ta metoda pośrednictwa okazała się nieskuteczna.

Atmosferę całkowitej bezradności i braku jakiejkolwiek nadziei, panującą w lwowskiej Kurii Metropolitalnej w okresie  ukraińskich mordów dobrze oddaje list kanonika ks. Ignacego Chwiruta, pisany 2 III 1944 r. do anonimowego adresata w Częstochowie:

 Piszę, bo już nie mogę wytrzymać. Nie wiem, czy macie wiadomości o tym, co się tu dzieje od nowego roku, a przede wszystkim od początku lutego. Podam Wam nieco szczegółów, a Wy krzyczcie na wszystkie strony, bo nasze głosy nie znajdują nigdzie echa. Radzi się, paktuje, zwleka by " nie zadrażniać sytuacji", a tymczasem już nie rodziny, ale całe osady polskie idą z dymem, a ludzi strzela się i systematycznie wycina. [...] Poczta przynosi codziennie nowe, straszne wiadomości, tak, że nie ma się już nawet sił płakać. [...] Ostatnio morduje się przede wszystkim mężczyzn. Z powodu tego terroru przechodzą nasi parafianie w niektórych miejscowościach na obrządek grecki. Od tygodnia ginie we Lwowie codziennie 20 do 40 mężczyzn w sile wieku, głównie w godzinach wieczornych 7-9. Katedra oblepiona klepsydrami: "zmarł po krótkich a ciężkich cierpieniach". Obrona z polskiej strony trudna, bo nie ma broni, podczas gdy strona przeciwna dysponuje nią w obfitości przez milicję. Gdzie tylko Polacy stawili choć słaby opór (np. Żydatycze, a częściowo w Hanaczowie) skutek był dobry. Mówi się, że władze niemieckie mają pozwolić na broń w niektórych miejscowościach. Ks. Arcypasterz zwrócił się do p[ana] Gubernatora z przedstawieniem okropnej sytuacji Polaków. Odpowiedzi jeszcze nie ma. Komitet Opiekuńczy robi co może, ale są to wszystko tylko półśrodki, które ratują uciekinierów, ale nie naprawiają położenia. Do Ks. Arcybiskupa Szeptyckiego nie ma co pisać, bo stoi na stanowisku, że tego nie robią Ukraińcy, tylko bolszewickie bandy. Jest to oczywiście chowanie głowy w piasek, żeby nie widzieć prawdy. (Technika napadów jest taka, że miejscowi Ukraińcy są przewodnikami, a mordują sąsiedzi; nazwiska w wielu wypadkach są dokładnie znane). Mówcie o tych sprawach wszystkim, przy każdej okazji, prostujcie błędne informacje, które rozsiewają tam uciekinierzy Ukraińcy i wołajcie o pomoc przynajmniej opinii publicznej. Do tych, co paktują, ma społeczeństwo polskie głęboki żal i pogardę. Tą drogą wygubi się resztę polskiego żywiołu, a nic się nie zyska, bo tam brak dobrej woli i szczerości. [...] Przykro mi, żem Wam zakrwawił serca. My tu już nie płaczemy, bo łez nie staje. Będzie nam lżej, gdy się dowiemy, że ktoś ze środkowej Polski zainteresował się naszą niedolą .

***

Wobec zniszczenia czy niedostępności archiwaliów dotyczących ludobójstwa Polaków przez ukraińskich nacjonalistów, edycja omawianego zbioru korespondencji, stanowi ważny przyczynek do wyjaśniania skomplikowanej historii XX w., zwłaszcza stosunków polsko -ukraińskich w tym wieku. Publikacje takich materiałów źródłowych mogą być podstawą do trwałego, bo opartego na prawdzie, pojednania między narodami polskim i ukraińskim, skazanymi na sąsiedztwo.

 

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

  1. „Eksterminacja Narodu Polskiego i Kościoła Rzymskokatolickiego przez ukraińskich nacjonalistów w Małopolsce Wschodniej w latach 1939-1945”, Materiały źródłowe, część I Kraków 2005, część II – Kraków 2006, redakcja, przypisy i wstęp ks. Józef Wołczyński,
  2. Ewa Siemaszko, Bilans zbrodni, Biuletyn IPN nr 7-8/2010, s. 77-94
  3. Ks. Józef Wołczyński, Arcybiskup metropolita lwowski Bolesław Twardowski (18.II.1864-22.XI.1944), http://www.lwow.home.pl/semper/arcybiskup.html
  4. Piotr Czartoryski-Sziler, Ksiądz arcybiskup metropolita Bolesław Twardowski - wielki budowniczy kościołów, http://www.lwow.com.pl/naszdziennik/twardowski.html
  5. Piotr Czartoryski-Sziler, Ks. abp metropolita Eugeniusz Baziak - arcypasterz wygnaniec, http://www.lwow.com.pl/naszdziennik/baziak.html

 

 

 

 

 

.

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura