wiesława wiesława
4640
BLOG

Czego Piotr Marciniak nie powiedział Robertowi Mazurkowi

wiesława wiesława Społeczeństwo Obserwuj notkę 51

W rozmowie Piotra Marciniaka z Robertem Mazurkiem, opublikowanej wczoraj w Rzeczpospolitej, za szczególnie ważne uważam słowa dotyczące rozdzielenia wizyt premiera i prezydenta związanych z 70. rocznicą zbrodni katyńskiej:

Wcześniej, bo 7 kwietnia, do Katynia przyleciał premier Tusk.

To, że w odstępie trzech dni do Rosji lecą dwie delegacje, i to lecą w atmosferze konfliktu, pozwalało Rosjanom na prowadzenie swojej gry. Zwłaszcza że wszyscy wiedzieli, dlaczego premier i prezydent lecą oddzielnie.

Wy w ambasadzie wiedzieliście o tym wcześniej.

To było przygotowywane, do Moskwy przyleciał minister Arabski, który negocjował warunki tych wizyt, więc wszyscy - w tym Rosjanie - doskonale się orientowali, o co chodzi.

Czym się różniły obie wizyty?

W pierwszej, oficjalnej, brał udział Putin, i to nie była decyzja neutralna, protokolarna, tylko stricte polityczna o bardzo dużym znaczeniu.

Putin w ten sposób grał polskimi władzami?

Z pewnością był to element gry, rosyjski premier wysłał bardzo czytelny sygnał. Gdyby nie doszło do katastrofy, to po jakimś czasie wszyscy zapomnieliby o tej sytuacji, choć nie była ona normalna.

Dlaczego?

Nie można przenosić za granicę konfliktów politycznych. To był ogromny błąd, który miał fatalne skutki, także już po samej katastrofie. Toczyły się może nie dwa śledztwa, ale dwa procesy polityczne, a sama katastrofa stała się wydarzeniem, którym Rosja mogła potem grać.

W tej rozmowie Piotr Marciniak nie wspomniał o istotnym aspekcie uroczystości w dniu 7 kwietnia 2010 roku - wmurowaniu kamienia węgielnego pod budowę cerkwi prawosławnej na terenie Kompleksu Memorialnego w Katyniu, którego częścią jest Polski Cmentarz Wojenny.

O budowie w pobliżu polskiego cmentarza w Katyniu cerkwi prawosławnej strona polska nie została poinformowana przed rozpoczęciem prac. Było to niezgodne z podpisaną w 1994 roku w Krakowie przez ministrów spraw zagranicznych Polski i Rosji „Umową między rządem Rzeczpospolitej Polskiej a rządem Federacji Rosyjskiej o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji”.

Art.1 tej umowy precyzuje wszelkie kwestie związane z "rejestracją, urządzaniem, zachowaniem i należytym utrzymaniem miejsc pamięci i spoczynku - polskich w Federacji Rosyjskiej i rosyjskich w Rzeczypospolitej Polskiej - żołnierzy i osób cywilnych, poległych, pomordowanych i zamęczonych w wyniku wojen i represji". W art.2 umowy obie strony zobowiązały się do wymiany wszelkich informacji dotyczących miejsc pamięci i spoczynku, również w kwestii wznoszenia w ich pobliżu jakichkolwiek innych upamiętnień.

W 2009 roku Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego powołał pełnomocnika ds. obchodów ds. 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Pełnomocnikiem tym został minister Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W drugiej połowie lutego 2010 r. Andrzej Przewoźnik prowadził w Smoleńsku rozmowy z przedstawicielami administracji obwodu smoleńskiego. Podczas rozmowy, w której uczestniczył też Igor Grigoriew, dyrektor Kompleksu Memorialnego w Katyniu, minister Przewoźnik przedstawił koncepcję organizacji polskich uroczystości rocznicowych. Rozmowy dotyczyły przygotowań obu uroczystości – 7 i 10 kwietnia. Zakładano, że podczas spotkania premierów 7 kwietnia mieli się oni pojawić w południe w części rosyjskiej kompleksu Memoriału Katyńskiego. Następnie szefowie rządów Polski i Rosji mieli potem przejść na teren Polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu, gdzie planowano modlitwy ekumeniczne. Po wygłoszeniu przemówień obaj premierzy mieli udać się do Smoleńska, by wziąć udział w posiedzeniu Grupy do Spraw Trudnych. Przewidziano, że Donald Tusk spotka się jeszcze z proboszczem katolickiej parafii w Smoleńsku, a następnie wróci samolotem do kraju. Jak widać, w tym scenariuszu Rosjanie ani słowem nie zająknęli się na temat cerkwi.
W pierwszej połowie marca 2010 roku minister Andrzej Przewoźnik spotkał się w Sankt Petersburgu z Jewgienijem Artjomowem, dyrektorem tamtejszego Muzeum Historii Politycznej Rosji. Oddziałami tej placówki od roku 2004 roku są Kompleks Memorialny "Katyń" i Państwowy Kompleks Memorialny "Miednoje". Celem spotkania było ostateczne ustalenie szczegółów dotyczących wizyt 7 i 10 kwietnia. W Sankt Petersburgu minister Przewoźnik został zaskoczony przekazana przez Artiomowa informacją, że w pobliżu cmentarza w Katyniu, gdzie spoczywają szczątki polskich oficerów zamordowanych przez Rosjan, są prowadzone zaawansowane prace zmierzające do wybudowania tam prawosławnej cerkwi. Usłyszał wtedy od Artjomowa, że zgodnie z zamierzeniem strony rosyjskiej kamień węgielny pod budowę świątyni ma być wmurowany 7 kwietnia przez obu premierów: Władimira Putina i Donalda Tuska. Andrzej Przewoźnik wyraził swój protest - powiedział Artjomowowi, że budowa cerkwi w pobliżu polskiego cmentarza w Katyniu odbywa się bez jakiegokolwiek porozumienia z władzami RP, co jest niezgodne nie tylko z wypracowanym przez lata consensusem, ale i z umową podpisaną w 1994 roku.

Rząd polski nie zaprotestował publicznie przeciwko temu naruszeniu umowy z 1994 roku, nie zażądał wyjaśnień od strony rosyjskiej, a premier Donald Tusk lekceważąc zastrzeżenia zgłoszone przez Andrzeja Przewoźnika zgodził się uczestniczyć w uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod cerkiew. Media polskie nie podały wtedy żadnych szczegółów, na jaką uroczystość premier Tusk został przez Rosjan zaproszony. Automatycznie przyjęto, że chodzi tu o uroczystości katyńskie. Tymczasem uroczystości 7 kwietnia 2010 roku to nie były żadne obchody zbrodni katyńskiej, ale obchody wmurowania kamienia pod budowaną tam cerkiew. Siódmego kwietnia wmurowania kamienia węgielnego pod budowę cerkwi dokonał premier Donald Tusk wspólnie z Władimirem Putinem, legitymizując w ten sposób złamanie umowy.

Po katastrofie smoleńskiej Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga Warszawa-Praga prowadziła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w przygotowywaniu wizyt do Katynia 7 i 10 kwietnia 2010 r. przez cywilnych funkcjonariuszy państwa. 19 października 2011 r. zeznania w Prokuraturze złożył premier Donald Tusk. Premier zeznał, że o tym, iż Lech Kaczyński chce wziąć udział w uroczystościach katyńskich, dowiedział się z mediów – już po tym, jak „pojawiła się informacja o planowanym spotkaniu w Rosji szefa rządu z Władimirem Putinem” (czyli w lutym 2010 r.).

Na pytanie prokuratora, dlaczego po rozmowie z Putinem w lutym nie skontaktował się z Lechem Kaczyńskim, bądź nie polecił swoim współpracownikom, by uzgodnić wspólną politykę Polski w sprawie wizyty w Katyniu, premier Donald Tusk nie udzielił odpowiedzi. Złożył natomiast ważne oświadczenie:

„Moją intencją było uniknięcie przede wszystkim jakichkolwiek nieporozumień z tytułu uczestnictwa najwyższych przedstawicieli władz polskich podczas uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej. Do dnia katastrofy nie miałem żadnego sygnału, aby prezydent bądź ktoś z jego kancelarii kwestionował sekwencję spotkań, tj. mojego spotkania z premierem Putinem, a następnie udziału prezydenta w uroczystościach”.

W odpowiedzi na pytanie, czy premier przyjąłby zaproszenie Putina, wiedząc o tym, że w uroczystościach chciałby również wziąć udział prezydent Kaczyński, premier Tusk powiedział: „Decyzję, aby przyjąć zaproszenie ze strony premiera Putina ja bym przyjął, niezależnie jaką miałbym wiedzę o udziale pana prezydenta. Kluczowa dla interesów Polski była obecność premiera Putina w Katyniu”.
Wyraził również przekonanie, że pomiędzy nim a Lechem Kaczyńskim nie było konfliktu w sprawie odrębnych wizyt w Katyniu. Jego zdaniem zaproszenie go przez Putina i ustalenie wspólnej wizyty na 7 kwietnia pomogło w przygotowaniach odrębnej wizyty prezydenta trzy dni później.
W przytoczonych fragmentach zeznań złożonych przed prokuratorem premier Tusk oszczędnie gospodarował prawdą. Dobitnie pokazują to cytowane wcześniej słowa ambasadora Piotra Marciniaka. Przede wszystkim, scenariusz współpracy z Władimirem Putinem przeciwko prezydentowi RP został przez Donalda Tuska wybrany świadomie. Nieprawdą bowiem jest, że zamiar wyjazdu prezydenta na uroczystości katyńskie w kwietniu 2010 r. był jakąś niespodzianką. W kwietniu 2010 r., przypadała okrągła (70.) rocznica zbrodni na Polakach, której upamiętnieniu prezydent Kaczyński poświęcał zawsze – w odróżnieniu od premiera Tuska – uwagę. Zeznając, że zamiar wyjazdu prezydenta na uroczystości katyńskie w kwietniu 2010 r. był jakąś niespodzianką, premier Tusk zaprzeczył oczywistości. W istocie już od grudnia 2009 r. najbliższy współpracownik Tuska, szef jego kancelarii Tomasz Arabski, prowadził rozmowy z przedstawicielami Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ministra Andrzeja Przewoźnika w sprawie przygotowań do wizyty w Katyniu, a jednym z głównych scenariuszy był wspólny w niej udział premiera i prezydenta. W tym samym czasie, w grudniu 2009 roku minister z kancelarii prezydenta, Mariusz Handzlik ostrzegał Tomasza Arabskiego przed próbą rozgrywania przez Putina konfliktu wewnątrzpolskiego organizacją wizyty w Katyniu. 
Mimo tych ostrzeżeń, premier Tusk, będąc przeświadczonym, że kluczowa dla interesów Polski była obecność premiera Putina w Katyniu” zdecydował o urządzeniu dwóch uroczystości w Katyniu. Jasno stwierdził, że prezydent, konstytucyjnie odpowiedzialny za interesy polskiego państwa, nie ma w tej sprawie nic do gadania. Dla interesów imperialnej Rosji premier Tusk zgodził się uznać, że to on i Putin lepiej rozumieją i realizują „polski interes” od demokratycznie wybranego prezydenta Rzeczypospolitej. Jednocześnie przyjęta jako priorytet chęć uniknięcia przede wszystkim jakichkolwiek nieporozumień z tytułu uczestnictwa najwyższych przedstawicieli władz polskich podczas uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiejspowodowała, że premier polskiego rządu legitymizował złamanie umowy międzypaństwowej przez strone rosyjską.

Złamanie tej umowy pozwoliło Rosjanom narzucać własną narrację w kwestii zbrodni katyńskiej. Decydując w 2010 roku o budowie na terenie memoriału katyńskiego ogromnej cerkwi prawosławnej o wysokości ponad 40 metrów, tak by zdominowała ona wszystkie inne elementy symboliczne na tym obszarze i by jednoznacznie wskazywała, że jest to przede wszystkim miejsce pamięci rosyjskich, prawosławnych ofiar w Katyniu, które zginęły z powodu prześladowań od kul komunistycznych, Rosjanie postanowili symbolicznie „przejąć” Katyń. W Kompleksie Memorialnym w Katyniu zbrodniarze nie mają narodowości, natomiast ofiary mają być rosyjskie, prawosławne. Tymczasem w porozumieniu o budowie memoriału katyńskiego, podpisanym w 2000 roku, miała być zabezpieczona specyficzna, wydzielona, polska rola i polska pamięć, tragedii katyńskiej.

Fałszywy consensus wokół Katynia, uległość rządu Donalda Tuska wobec Moskwy, którą jaskrawo pokazuje casus z kamieniem węgielnym pod budowę cerkwi w Katyniu, to jest realizowanie rosyjskiej polityki historycznej

 

 ***

Przy pisaniu notki autorka wykorzystała informacje z publikacji:

http://www4.rp.pl/Plus-Minus/310099976-Rozmowa-Mazurka-Chaos-po-katastrofie-w-Smolensku.html

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=111216

http://niezalezna.pl/30982-sowieckie-klamstwo

 

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo