wiesława wiesława
2408
BLOG

Jeremi Przybora ma swoją ulicę w Bydgoszczy. Agent NKWD też.

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

- Nie macie proszę państwa pojęcia, jak to przyjemnie mieć własną ulicę.

- I jest to o tyle przyjemniejsze, ze dostarcza samych rozkoszy posiadania, bez żadnych obowiązków czy kłopotów związanych z tym stanem. Ot, chodzicie od rogu do rogu, czytacie z satysfakcją tabliczki, że to własnie ulica imieniem naszego nazwiska, i cieszycie się, że taka ładna czy ruchliwa, czy dobrze zaopatrzona ...

- Macie własną ulicę, a jednocześnie nie musicie jej zamiatać, polewać, poprawiać waszych chodników, łatać dziur w waszej jezdni…

- Albo np. strzyc drzew, jeżeli są na waszej ulicy...

- Ten brak obowiązków, związanych z posiadaniem ulicy, płynie może stąd, że jak już posiadacie własną ulicę, to już przeważnie jesteście nieboszczykiem i gdzież wam wtedy w głowie zamiatanie itp. Jednym słowem dobrze i arcyprzyjemnie jest mieć własną ulicę i nic dziwnego, ze my z przyjacielem, stykając się w naszych podróżach z licznymi, nieraz bardzo atrakcyjnymi ulicami, zapragnęliśmy gorąco ulicę własna posiąść. […]

To pragnienie wyrażone w 1964 przez Jeremiego Przyborę w jednym z „Listów z Podróży”, spełniło się dopiero po upływie ponad pół wieku, w lipcu 2017 roku. Kilka dni temu Rada Miasta  Bydgoszczy podjęła uchwałę „o zmianie nazwy ulicy Józefa Powalisza na Jeremiego Przybory”.

Nazwisko Jeremiego Przybory jest kojarzone przede wszystkim z telewizyjnym Kabaretem Starszych Panów, który w 1958 roku założył wraz z przyjacielem, Jerzym Wasowskim. Dla tego kabaretu napisał kilkadziesiąt tekstów piosenek, będących mistrzowskim połączeniem liryki i żartu.  Jest także znany jako poeta, pisarz, satyryk, piosenkarz i aktor. Mało kto jednak pamięta, że we wrześniu 1939 roku Jeremi Przybora był jednym ze spikerów Polskiego Radia, instytucji która odegrała ogromną rolę w oblężonej Warszawie.  

Moje życie podczas siedemnastu dni obrony Warszawy opłynęło niemal całkowicie w obrębie gmachu przy  Zielnej 25. Przebywaliśmy tam wszyscy prawie, koledzy i koleżanki, dniem i nocą, śpiąc pokotem na podłodze w podziemnym studiu Warszawy II. Co leżało na tej podłodze pod nami – nie pamiętam, ale na pewno nie styropian. Tworzywo takie jeszcze wtedy nie istniało. […] 25 następuje decydujący poniedziałek. Po nocnym ostrzeliwaniu artyleryjskim rano rozpoczyna się trwający 10 godzin nalot. W gmach na Zielnej trafia 6 pocisków artyleryjskich, z których 4 okazują się na szczęście niewypałami. Zniszczone zostaje studio muzyczne i odczytowe. Kwatera prasowa płka Lipińskiego w gmachu MSW też zostaje doszczętnie zniszczona. […] 27 września Dowództwo Obrony Warszawy kapituluje.

(ze wspomnień Jeremiego Przybory)

 

30 września w godzinach rannych radiowcy po raz ostatni uruchamiają krótkofalówkę, aby nadać pożegnalną audycję:

Halo, halo, czy nas słyszycie? To nasz ostatni komunikat. Dziś oddziały niemieckie wkroczyły do Warszawy. Braterskie pozdrowienia przesyłamy żołnierzom walczącym na Helu i wszystkim walczącym, gdziekolwiek jeszcze się znajdują. Jeszcze Polska nie zginęła! Niech żyje Polska!

Tekst ten odczytał do mikrofonu Józef Małgorzewski, a następnie Maria Stpiczyńska przeczytała tłumaczenie na język francuski, a Jeremi Przybora – na język angielski.    

Do pracy spikera w Polskim Radio Jeremi Przybora powrócił 9 sierpnia 1944 roku. Tego dnia na ulicy Moniuszki, w gmachu „Adrii” rozpoczęła pracę powstańcza stacja Polskiego Radia.

Czytałem wiadomości, komunikaty specjalne, lub przegląd prasy – sam lub (bo było nas – spikerów Polskiego Radia – dwóch) ze Stefanem Sojeckim. Bo też i wszystkich radiowców-cywilów Polskiego Radia była w Powstaniu garstka w porównaniu z Wrześniem. […] Między pierwszą a ostatnią audycją Polskiego Radia (9 – 28 sierpnia) w Śródmieściu zawarte są dni heroicznych zmagań źle uzbrojonych powstańców, wspieranych przez dziewczęta i dzieci, z wrogiem początkowo zaskoczonym furią i determinacją ataku, ale w miarę biegu wydarzeń krzepnącym organizacyjnie i rosnącym w militarną siłę.[…]

18 sierpnia wydarzyło się coś szczególnego […] gigantyczny pocisk przeleciał przez gmach Adrii, przeszywając go od dachu po podziemie, gdzie utkwił w parkiecie dansingu. Na szczęście był to niewypał i  śmierć poniosła tylko jedna osoba łączniczka, kilka odniosło lżejsze obrażeni. Ale z naszej ekipy nikomu nic się nie stało. […]

2 września, po upadku Starego Miasta, Niemcy ostro zaatakowali północną część Śródmieścia. Huraganowy ogień artyleryjski zlikwidował siedzibę nadajnika i studio. Przez kilka godzin piekła walących się murów, ryczących krów, trzasku granatników, eksplozji bomb lotniczych i artyleryjskich pocisków, przemykała grupa ludzi z tobołami sprzętu, materiałów i osobistych rzeczy, biegiem na przełaj przez ulice, bramy i podwórka na niewielkim odcinku trasy między Moniuszki, placem Napoleona, ulicami Górskiego, Szpitalną i Bracką do Alej Jerozolimskich. Do kolejnej i ostatniej siedziby. […] Stację zainstalowano na Poznańskiej, między Hożą a Wilczą. Było to malutkie pomieszczenie [..] prąd czerpano z pozostawionego przez Niemców w jakiejś mleczarni agregatu. […]

(ze wspomnień Jeremiego Przybory)

 

W tym samym czasie na lewym brzegu Wisły, na Pradze kolportowane były ulotki z odezwą gen. LWP Zygmunta Berlinga, dowódcy 1 Armii Wojska Polskiego z nominacji Stalina. W ulotce generał zapowiadał, że

Elementy faszystowskie wszelkiego autoramentu będą zgniecione. […] Wielkopańscy działacze Armii Krajowej muszą ustąpić. Uważajcie na nich. Ich krecia robota na żołdzie hitlerowców skończyła się. Śmierć faszystom!

Generał Berling ma w Bydgoszczy swoją ulicę od lat; na lipcowej sesji Rady Miejskiej radni odrzucili propozycję zmiany nazwy ulicy Berlinga na ulicę Studencką. Widocznie w opinii radnych, tego rodzaju ocena Armii Krajowej jest uprawniona i zasługuje na obecność w przestrzeni publicznej. Gdyby było inaczej, gdyby taka opinia była niegodziwa i zasługiwała na potępienie, to władze samorządowe Bydgoszczy chyba nie tolerowałyby takiej nazwy ulicy.

A może radni miasta Bydgoszcz nie znają tego faktu? Może nie jest im wiadome, ze Zygmunt Berling przyjął w 1940 roku obywatelstwo sowieckie i został współpracownikiem NKWD? Nie orientują się, że  w 1942 roku zdezerterował z szeregów Wojska Polskiego podczas ewakuacji ze Związku Sowieckiego do Iranu, i z tego powodu został zdegradowany i wydalony z wojska rozkazem personalnym wydanym przez gen. Andersa 20 kwietnia 1943 roku, a następnie wyrokiem Sądu Polowego WP z dnia 26 lipca 1943 roku zaocznie skazany na karę śmierci i utratę praw publicznych na zawsze?

Prawdopodobnie samorządowcy z Bydgoszczy nie znają innych zasług generała Berlinga - nie wiedzą, że opowiadał się za przyszłą Polską jako republiką sowiecką oraz zarządzał wyroki śmierci na dezerterach i żołnierzach związanych m.in. z podziemiem niepodległościowym.

Mam nadzieję, ze tylko luki w wiedzy historycznej u bydgoskich samorządowców zadecydowały o odrzuceniu propozycji zmiany nazwy ulicy.  Nie chce bowiem ich posądzać o brak elementarnego szacunku dla Armii Krajowej, którą gen. Berling traktował jako organizację faszystowską na żołdzie hitlerowców. Mam nadzieję, ze bydgoscy radni rychło zreflektują się i zrozumieją, że ta nazwa ulicy przynosi wstyd ich miastu i najwyższy czas ją zmienić.

 

 

PS.  Na wspomnianej sesji Rady Miasta Bydgoszcz, radni odrzucili również propozycje zmian nazw innych ulic:

Teodora Duracza (działacza komunistycznego i agenta sowieckiego wywiadu) na Krzysztofa Gotowskiego (internowanego w stanie wojennym działacza „Solidarności);

Oskara Langego (działacza PZPR i posła na Sejm PRL) na Jana Nowaka-Jeziorańskiego (kuriera AK, emisariusza Rządu RP w Londynie oraz dyrektora radia Wolna Europa);

Stanisława Lehmana (przewodniczący komunistycznego organu Wojewódzkiej Rady Narodowej po II Wojnie Światowej) na Bernarda Śliwińskiego (powstańca wielkopolskiego i prezydenta Bydgoszczy);

Armii Ludowej (konspiracyjnej organizacji będącej zbrojnym ramieniem komunistycznej PPR) na Legionów Polskich (polskich formacji walczących u boku Austro-Węgier na frontach I Wojny Światowej);

Planu 6 letniego (komunistycznej akcji propagandowo-gospodarczej) na Kazimierza Wielkiego (króla Polski) 

Bolesława Rumińskiego (działacza komunistycznego, członka KC PZPR, Rady Państwa i Sejmu PRL) na ulicę Kowalską.

 

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

1.       Jeremi Przybora, List z własnej ulicy {w} Listy z podróży, SW Czytelnik, Warszawa 1964, s. 50-52

2.       Jeremi Przybora „Przymkniete oko opaczności”, Warszawa 2004

3.       Maciej J. Kwiatkowski Wrzesień 1939 w  Warszawskiej Rozgłośni Polskiego Radia, PIW, Warszawa 1984

4.       Grzegorz Wasowski, O faszystach z AK na żołdzie hitlerowców, czyli okiem Zygmunta Berlinga spojrzenie na historię {w} Szkice o Żołnierzach Wyklętych i wspólczesnej Polsce, Wydawnictwo LTW, Łomianki 2015, s. 363-368,

5.       ttps://bydgoszcz24.pl/pl/11_wiadomosci/15759_jeremi_przybora_zastapi_jozefa_powalisza_inne_nazwy_bez_zmian.html

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka