wiesława wiesława
1159
BLOG

Czekamy na rozliczenie osób winnych tego skandalu

wiesława wiesława Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

12 kwietnia 2010 roku szef MON, minister Bogdan Klich, na cotygodniowej odprawie nie zastał ani jednego generała, siedmiu zginęło w katastrofie na Siewiernym. „Jest niepojęte, jak można było do czegoś takiego doprowadzić i przejść nad tym do porządku dziennego” – powiedziała w 2011 roku wdowa po generale Bronisławie Kwiatkowskim, który 10 kwietnia 2010 roku zginął w katastrofie Tu-154M z delegacją na uroczystości katyńskie.

Gen. Bronisław Kwiatkowski jako pierwszy polski oficer ukończył studia podyplomowe w Akademii Dowodzenia Bundeswehry w Hamburgu. W latach 1995-1996 był dowódcą PKW na Wzgórzach Golan, w latach 1996-2000 dowódcą 6. Brygady Desantowo-Szturmowej im. gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego w Krakowie. Jego oddziały brały udział w operacjach pokojowych w Bośni i Hercegowinie oraz Kosowie. W latach 2003-2004 był zastępcą dowódcy Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w Iraku, w latach 2004-2005 zastępcą dyrektora Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO w Bydgoszczy. W 2005 r. - szefem Szkolenia Misji Szkoleniowej NATO w Iraku. W latach 2006-2007 - dowódca Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w Iraku, w latach 2007-2010 Dowódcą Operacyjnym Sił Zbrojnych RP.

W czerwcu 2011 roku generał Bronisław Kwiatkowski został pośmiertnie uhonorowany amerykańską Legią Zasługi (Legion of Merit) za zasługi jako dowódca Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w Iraku, którą dowodził od lipca 2006 do stycznia 2007 roku. W uzasadnieniu podkreślono, że polski generał skutecznie dowodził dywizją złożoną z wojsk 13 państw i mimo różnic językowych i organizacyjnych skutecznie prowadził operacje stabilizacyjne i misje humanitarne, wspierał irackie siły bezpieczeństwa walczące przeciw rebeliantom na obszarze 50 tys. km2.

Wręczając order wdowie po generale, Krystynie Kwiatkowskiej, attaché obrony Stanów Zjednoczonych w Polsce płk Timothy  Burke powiedział:

Jestem dziś zarówno szczęśliwy, jak i smutny. Szczęśliwy, że to odznaczenie w końcu przebrnęło przez amerykańską demokrację i mamy okazję przekazać je pani Kwiatkowskiej i uhonorować generała. Jestem szczęśliwy, że dowódca w Iraku poinformował generała, że to odznaczenie zostanie mu przyznane, i jestem pewny, że generał Kwiatkowski się tego spodziewał. Oczywiście jestem smutny, gdyż nie może być tutaj z nami i osobiście odebrać odznaczenia.

Zaznaczył, że Legia Zasługi to odznaczenie przyznawane za wyjątkowe osiągnięcia w służbie, najwyższe odznaczenie wojskowe przyznawane zagranicznym oficerom. Przypomniał również, że spośród polskich wojskowych otrzymali je jeszcze gen. Franciszek Gągor (w 2008 r.) i gen. Władysław Anders.

A jak zachowywały się po śmierci gen. Kwiatkowskiego władze polskiego państwa? Jak zachował się szef MON?

4 miesiące po katastrofie, 15 sierpnia 2010 roku, podczas obchodów Święta Wojska Polskiego, w Krakowie, minister Klich nie uczcił minutą ciszy generałów którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, nawet nie wspomniał nazwisk dwóch krakowskich generałów.

Bardzo mnie to dotknęło, że mówił tylko o swoich rzekomych osiągnięciach. A przecież mój mąż jako dowódca 6. Brygady Desantowo-Szturmowej, której bielski batalion jako pierwszy zdawał egzaminy do struktur NATO-wskich, wprowadzał polskie wojsko do struktur Paktu. Czy tak trudno jest uczcić generała, który był na każde zawołanie Ojczyzny? Pierwszy raz minister Klich odezwał się do mnie w rocznicę katastrofy. "Byłem ostatnio na cmentarzu na Salwatorze. Nigdy wcześniej tam nie byłem, ale była piękna pogoda, więc poszedłem tam na spacer. I muszę pani powiedzieć, że Kwiatkowski ma bardzo ładne miejsce" - zagadnął. Wyobraża sobie pani usłyszeć coś takiego? Mój mąż 41 lat służył Ojczyźnie, a minister obrony gratuluje mu ładnego miejsca na cmentarzu!" – powiedziała Krystyna Kwiatkowska w rozmowie z dziennikarką Martą Ziarnik („Nasz Dziennik”).  


I dodała:

Czekam, aż odpowiedzą ci, którzy zapewniali nas, że miejsce katastrofy będzie dokładnie sprawdzone i przekopane, oraz ci, którzy kłamali, że sekcje naszych bliskich są wykonywane z największą starannością i w obecności polskich prokuratorów Chciałabym zapytać pana premiera, czy budowa orlików była dla niego istotniejsza niż bezpieczeństwo 96 najważniejszych osób w państwie."

W czerwcu 2012 roku, Krystyna Kwiatkowska wraz z  Dorotą Skrzypek, wdową po prezesie NBP udała się do USA  na zaproszenie Polish American Congress. O rozmowach, przeprowadzonych na spotkaniach z Polonią mieszkającą w okolicach New Jersey i w Nowym Jorku, powiedziała po powrocie:

Były pytania m.in. o ekshumacje, działania polskiego rządu i o współpracę z NATO. Ci ludzie nie rozumieją, dlaczego Polska, która jest w NATO i brała udział w misjach wojskowych tej organizacji, do tej pory nie otrzymała wsparcia w postaci międzynarodowego śledztwa. Polonia nie pojmuje, dlaczego rząd USA nie interesuje się polskimi generałami, którzy razem z Amerykanami służyli na wojnie chociażby w Iraku, a którzy w dziwnych okolicznościach zginęli 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Wyjaśniałam im więc, że jednak polskie władze o takie wsparcie i pomoc do tej pory nie wystąpiły. Zaznaczałam, że to minister obrony narodowej powinien stanąć w obronie generała, którego starano się obciążyć winą za katastrofę. Podobnie w jego imieniu i w imieniu pilotów powinien wystąpić zwierzchnik Sił Zbrojnych. Tak się jednak do tej pory nie stało.

[…]

Polonia zdaje sobie sprawę z sytuacji panującej w Polsce, jednak nie rozumie, dlaczego tak właśnie się u nas dzieje. Dlaczego polski rząd biernie przygląda się niszczeniu dowodów, dlaczego nie dopomina się o należne nam dokumenty itp., a co najważniejsze, dlaczego pozwala na ohydne oczernianie swoich oficerów i sam w tym uczestniczy tylko dlatego, że tak sobie życzy Rosja? I choć Polonia ma wiedzę o absurdalnych zachowaniach naszych władz, to o wielu rzeczach dowiedziała się dopiero od nas, ludzie nie kryli swojego oburzenia, rozgoryczenia tymi niedociągnięciami i mnożonymi przed nami problemami oraz faktem lekceważenia rodzin. Przyznali mi rację, gdy podkreśliłam, że to jest nieprawdopodobne, że my - wdowy - musimy jeździć po świecie, by bronić honoru naszych bliskich, by dopominać się o szacunek dla żołnierzy i bronić honoru Wojska Polskiego.


W listopadzie 2012 roku  Krystyna Kwiatkowska napisała oświadczenie, w którym zaapelowała o powołanie międzynarodowej komisji do zbadania katastrofy smoleńskiej:

„To, co dzieje się przez 30 miesięcy od katastrofy, przekracza wszelkie granice. Jak można tak traktować rodziny i najbliższych ofiar? Jak można nie dopełnić podstawowych formalności urzędowych związanych z identyfikacją i teraz, po niemal trzech latach, zrzucać winę na rodziny, na presję czasu? Dlaczego pomysł powołania międzynarodowej komisji byłby ujmą dla naszego rządu i państwa? Czyż nie jest ujmą fakt, że wrak Tu-154M i czarne skrzynki wciąż nie zostały nam zwrócone? Czy nie jest ujmą nasz raport, który w 90 procentach bazuje na danych MAK? Czy nie są ujmą fragmenty ciał zepchnięte spychaczem i przykryte płytami betonowymi tworzącymi drogę na miejscu katastrofy?

Sądząc po zachowaniu niektórych osób z rządu, można wywnioskować, iż założyły, że w Smoleńsku zginęli jedynie ich przeciwnicy polityczni i sprawę można przemilczeć i zamieść pod dywan. Że czas ją wyjałowi, rozmyje. Jak widać, nie rozmywa, lecz nasyca ją coraz bardziej".

9 listopada w południe wdowa po generale Kwiatkowskim swoje oświadczenie wysłała do Polskiej Agencji Prasowej. PAP odmówiła publikacji oświadczenia.

W rozmowie z dziennikarką Martą Ziarnik („Nasz Dziennik”) Krystyna Kwiatkowska powiedziała wtedy:

Na pierwszym spotkaniu z panem gen. Parulskim usłyszałam, że przez pierwsze dwa tygodnie nikt z Polski nie był do końca przy naszych bliskich, że premier oddał to wszystko Rosjanom. Pomyślałam wtedy: jakiemu krajowi służył mój Mąż, że po śmierci nikt nie zadbał o niego? Dlaczego nie wysłali nikogo z Polski, żeby zabezpieczyć i samodzielnie udokumentować dowody lub chociaż uczestniczyć w procedurach?

W 2015 roku w rozmowie z dziennikarzem Markiem Pyzą, pani Kwiatkowska przyznała, ze ma wątpliwości, gdzie spoczywa jej mąż.

[…]  byłam przekonana i wierzyłam, że służby naszego państwa zrobią wszystko z należytą starannością, że zachowają się tak, jak zachowywał się mój mąż przez 41 lat swej służby. Nie rozumiem, dlaczego nasz rząd nie dochował elementarnych procedur. I po katastrofie, i przed. Wszystko oddali Rosji. Szok! Poza tym przecież było i tak, że osoby w Moskwie rozpoznały ciała swoich bliskich, a ciała te później i tak trafiły do niewłaściwych grobów. Nasza rodzina czekała trzy lata, żeby mieć wgląd do dokumentacji medycznej i dowiedzieć się czegokolwiek odnośnie stanu, w jakim znaleźli naszego męża i tatę. Okazało się, że część ciała mojego męża pochowano na Powązkach w Warszawie, o czym nikt mnie nie powiadomił. Niestety są kolejne wątpliwości oraz nieścisłości w dokumentacji medycznej. Nieznane są miejsca pochówku fragmentów ciała, których nie ma w grobie, a które były w Moskwie. Dlatego też myślimy o ekshumacji.

[…]  Mam wątpliwości, co w ogóle leży w grobie. Czy włożyli mu mundur generalski, różaniec, nasze rzeczy osobiste, które wysłałyśmy do Moskwy. Ale najbardziej bolą kłamstwa, że wszystko zrobili jak należy i że „zdali egzamin”. Pytam więc: gdzie jest mój mąż?

Na początku kwietnia 2016 roku śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej przejęła Prokuratura Krajowa od zlikwidowanej prokuratury wojskowej. W czerwcu 2016 r. prokuratorzy poinformowali, że konieczne jest przeprowadzenie ekshumacji 83 ofiar katastrofy. Decyzję tę uzasadniano zarówno błędami w rosyjskiej dokumentacji medycznej i brakiem dokumentacji fotograficznej, jak i tym, że Rosja nie zgodziła się na przesłuchanie rosyjskich biegłych, którzy na miejscu przeprowadzali sekcję zwłok.

Ekshumacje rozpoczęły się w połowie listopada 2016 r. Podczas każdej ekshumacji sprawdzana jest nie tylko tożsamość ofiary katastrofy. Biegli przeprowadzają sekcje zwłok, tomografie, pobierają próbki do badań DNA, histopatologicznych, toksykologicznych i fizykochemicznych.

Dzisiaj dziennik Fakt poinformował, że w trumnie gen. Bronisława Kwiatkowskiego znaleziono szczątki jeszcze siedmiu innych osób.

 "Trzy lata w ogóle nie wiedziałam czy znaleźli mi męża. To teraz się dowiedziałam... – mówi Faktowi rozgoryczona Krystyna Kwiatkowska, wdowa po generale. I nie ma się co dziwić. Według naszych informacji, do trumny Bronisława Kwiatkowskiego (†59 l.) Rosjanie włożyli również szczątki siedmiu kolejnych osób. – Myślą państwo, że chodzi o małe części ciała? To bardzo się państwo mylicie – ból w głosie żony generała jest tak ogromny, że trudno jej mówić.


Ekspertyza sporządzona przez biegłych nie pozostawia wątpliwości. Mimo tak bolesnych wyników pani Krystyna nie żałuję decyzji o ekshumacji męża. Mówi, że chciała tego dla prawdy. – Krzyczeć mi się chce na cały świat. Nienawidzę kłamstwa. Siedem lat mnie okłamywali! - mówi.

Co dalej? – pytamy. – Zamknę kolejny etap żałoby. Mój mąż uczciwie wykonywał obowiązki myśląc, że robi to dla dobra Polski. A co Polska z nim zrobiła? Jak potraktował generała swojej armii? – pyta retorycznie. Wdowa po generale przyznaje, że nie wie co z ponownym pogrzebem: organizować go już czy jeszcze się wstrzymać, bo mogą pojawić się kolejne szokujące informacje i w kolejnych trumnach śledczy odnajdą ciało jej męża...

Informacje ujawnione przez „Fakt” potwierdziła rzecznik Prokuratury Krajowej, Ewa Bialik w oświadczeniu przekazanym PAP: Potwierdzam informacje członków rodziny gen. Bronisława Kwiatkowskiego, że w jego trumnie znalazły się szczątki innych osób.

Zuzanna Kurtyka, żona tragicznie zmarłego w Smoleńsku prezesa IPN Janusza Kurtyki, przewodnicząca Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010, poproszona o komentarz w tej sprawie powiedziała:

Nic nie zostało dopełnione, to było jedno wielkie kłamstwo. Chyba dobrze, że dziś wychodzi ono na jaw, bo taka powinna być kolej rzeczy. Szkoda tylko, że znów odbywa się to kosztem rodzin. Niestety można było się z tym liczyć widząc, jak to wszystko było prowadzone. Nikt z nas nie miał wątpliwości, że takie sytuacje będą się zdarzały. Natomiast inaczej jest wtedy, kiedy nam się coś wydaje, a co innego, gdy rzeczywistość jest tak namacalna, bo po raz kolejny wywołuje to ogromne cierpienia.

Mam nadzieje, że prędzej czy później dojdzie do procesu sądowego i zostaną wtedy na podstawie solidnego już śledztwa postawione konkretne zarzuty. Chyba tylko na to można w tym momencie liczyć, ale to zresztą wcale nie będzie łatwe.

Do sprawy odniosła się również Małgorzata Wasserman, córka jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej, Zbigniewa Wassermana:

Cały czas czekam, po pierwsze, na wyjaśnienie przyczyn, ale takie, które będzie oparte na dowodach, a nie na tym, co zrobiła prokuratura i komisja za rządów Platformy Obywatelskiej. A po drugie, czekam cały czas na zeznania, ewentualnie wyjaśnienia, złożone przez te osoby, które rządziły w tamtym okresie: Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego, Ewy Kopacz, no i, wszystko na to wskazuje, Andrzeja Seremeta. Bez cienia zemsty, uczciwie powinniśmy tych ludzi rozliczyć za decyzje ówcześnie podejmowane. (wypowiedź dla TVP Info)

Zdaniem Małgorzaty Wasserman, należy zbadać czy nie doszło do niedopełnienia obowiązków oraz utrudniania śledztwa przez wymienione osoby.

 

***

Po podaniu przez dziennik "Fakt" szokującej  informacji, w internecie pojawiły się natychmiast wypowiedzi szydzące z ofiar katastrofy oraz ich rodzin. Autorami tych odrażających wypowiedzi są osoby najczęściej określające się jako „Europejczycy” i  zwykle mające usta pełne frazesów o europejskich obyczajach i standardach.  Wiele wskazuje jednak, że jest to progenitura funkcjonariuszy Kominternu.

Korzystam więc z okazji, aby wyjaśnić tym osobnikom, ze reprezentują wrażliwość moralna i poziom etyczny troglodytów. Na świecie nikt nigdy nie ośmieliłby się uczynić najmniejszego, krzywdzącego rodziny i ich uczucia, komentarza. Was „Europejczyków” z PO lub Nowoczesnej,  dzieli cywilizacyjna przepaść od tego świata.

Przyjmijcie do wiadomości wy, „Europejczycy”, że w 1993 roku Polska ratyfikowała Europejską Konwencję Praw Człowieka, która w ten sposób stała się prawem obowiązującym w Polsce. Teraz, kiedy widzimy ogrom zaniedbań których dopuścili się urzędnicy państwowi i prokuratorzy po katastrofie smoleńskiej, rodziny ofiar, które podczas rządów koalicji PO-PSL stały się ofiarami nieludzkiego i poniżającego traktowania, będą mogły dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Chodzi o naruszenie standardów adekwatnego i skutecznego śledztwa - odmowę powołania biegłego wyznaczonego przez rodzinę do ekshumacji czy odmowę wykonania określonych badań ciała. Chodzi także o obelżywe komentarze, których dopuszczali się przedstawiciele parlamentu i mediów.

Takie procesy niezwykle skutecznie zwróciłyby uwagę opinii publicznej na ogrom zaniedbań i nieprawidłowości rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz, oraz barbarzyńskie postępowanie mediów w tzw. śledztwie smoleńskim.

 

***

Przy pisaniu notki autorka wykorzystała informacje z następujących publikacji:

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120505&typ=po&id=po33.txt

http://www.naszdziennik.pl/wp/15369,w-imie-meza.html

http://www.naszdziennik.pl/wp/15368,pap-jak-rosyjski-spychacz.html

http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/osiem-cial-w-trumnie-generala-kwiatkowskiego/tcqnz26

http://wpolityce.pl/smolensk/341858-trzy-pytania-do-zuzanny-kurtyki-mysle-ze-przypadek-generala-kwiatkowskiego-nie-jest-jedyny-oby-bylo-ich-jak-najmniej

http://wpolityce.pl/smolensk/341847-jak-mogliscie-do-tego-dopuscic-jak-mozna-to-bylo-zrobic-wlasnie-jemu

http://wpolityce.pl/smolensk/341874-wassermann-czekam-na-zeznania-osob-ktore-rzadzily-w-2010-roku-bez-cienia-zemsty-uczciwie-powinnismy-tych-ludzi-rozliczyc

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo