wiesława wiesława
2040
BLOG

Opinie o Zbigniewie Brzezińskim

wiesława wiesława USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

W wieku 89 lat zmarł Zbigniew Brzeziński, znany politologi i polityk, określany jako „najsławniejszy Polak amerykańskiego establishmentu”. W latach 1977-1981 był szefem Rady Bezpieczeństwa Narodowego w ekipie prezydenta USA Jimmy’ego Cartera.

Uważany za wybitnego sowietologa, skompromitował się, niestety, opinią wyrażoną w 1988 roku, że rozpad Związku Sowieckiego przez 2017 rokiem jest mało prawdopodobny. Jeszcze większą kompromitacją było zbagatelizowanie zagrożenia islamskim fundamentalizmem niemal w przededniu wypowiedzenia Zachodowi „świętej wojny” przez Osamę bin Ladena - w 1998 roku,  w wywiadzie dla francuskiego „Le Nouvel Observateur” Brzeziński nazwał talibów „lekko wzburzonymi muzułmanami”.   

Jako polityk był dość przeciętnym doradcą Jimmiego Cartera, uważanego za jednego z najgorszych prezydentów USA.

Zbigniew Brzeziński przez niektórych Polaków był traktowany jako tzw. „autorytet moralny”, przez innych jako demoniczny demiurg spisku elit (Grupa Bilderberg, Komisja Trójstronna).

Trzeźwą ocenę Zbigniewa Brzezińskiego przedstawił Stefan Kisielewski w „Abecadle Kisiela”:

Postać znana i sławna. Stykałem się z nim wiele razy. Urodzony na Hożej w roku 1928. Polak, warszawianin. Jego ojciec był konsulem w Montrealu. On sam od dziesiątego roku życia żył w Ameryce. No i zaczął się wspinać po szczeblach kariery naukowo-politycznej. Z nami się spotykał – z Giedroyciem w Paryżu, tu w Warszawie był kilkakrotnie. Czasem mu dawali wizę, czasem nie. Pamiętam bardzo śmieszny wypadek, kiedy przyjechał do Warszawy i zaprosił mnie na obiad, do węgierskiej restauracji. Gdy wychodzimy, szalona uprzejmość – szatniarz podaje płaszcze, idziemy – ktoś ustępuje miejsca. On mówi, że musi pojechać taksówką, tam stoją jacyś faceci, mówią: „A, prosimy, proszę stanąć”. Więc Brzeziński mówi: „Widzę, że pan ma tu dużo znajomych”. Ja mówię: „Wie pan, ja podejrzewam, że to są pana znajomi”.

Jego szczytem kariery było to, że został doradcą do spraw wojennych Cartera, zresztą on wymyślił Cartera w ogóle. Nie bardzo to wyszło, zwłaszcza ta historia z helikopterami pod Teheranem go wykończyła, bo to był jego pomysł. Zaczęli mówić, że to typowo polska robota… Ale jest to bardzo inteligentny człowiek – mówi po polsku z akcentem, lecz bardzo dobrze. Jest szalenie uczynny wobec Polaków i miły. Czy jest wielkim politykiem…?

Również jego brat mieszka w Montrealu, jest żonaty z Polką, nawet znam. A on jest żonaty z kuzynką Benesza, z Czeszką. No i jest postacią bardzo znaną.

U wielu Polaków swoją dobrą opinię Brzeziński nadszarpnął w listopadzie 2012 roku wywiadem udzielonym  w programie „Fakty po faktach” (TVN24) . Powiedział wtedy:

Te ciągłe nieodpowiedzialne bzdury o jakimś zamachu smoleńskim, bez wskazania, kto jest za ten zamach odpowiedzialny, ale sugerując, że to jest prawdopodobnie rząd polski, a może i sowieci, może i razem. To jest coś tak wstrętnego i szkodliwego, że, mam nadzieję, osoby bardziej odpowiedzialne w opozycji rządowej jakoś inaczej odniosą się do tego. To jest strasznie wredna robota robiona widocznie przez parę osób cierpiących na jakieś psychologiczne trudności, które, być może, z punktu widzenia ludzkiego są zrozumiałe, ale dla których nie ma miejscu w życiu politycznym.

Ten wypowiedzi Brzezińskiego spotkały się z krytyczną oceną Bronisława Wiidsteina:

[…] ciąg epitetów i pomówień używanych przez amerykańskiego polityka nie mieści się w żadnej politycznej formie wypowiedzi, no, chyba, że w odniesieniu do wroga, z którym prowadzona jest totalna wojna. Widocznie jednak doradca Cartera uznał, że taka wojna się w Polsce toczy, a będąc przychylny obozowi władzy przyjął, że nie wiążą go już żadne normy przyzwoitości ani zdrowego rozsądku.

Jestem pewny, że nigdy w ten sposób nie wypowiedziałby się na temat nawet najgorętszego sporu politycznego w innym demokratycznym kraju. Choćby dlatego, aby nie dawać do ręki amunicji swoim amerykańskim przeciwnikom. W odniesieniu do Polski nie czuje takich oporów.

oraz Jacka Świata, który na swoim blogu napisał:

Nieco starsi Polacy pamiętają zapewne Zbigniewa Brzezińskiego. W latach 70. jakże byliśmy dumni, że oto Polak urodzony w Warszawie został głównym doradcą prezydenta USA, Cartera. Wierzyliśmy, że polskie doświadczenia Brzezińskiego pomogą zrozumieć Ameryce, czym jest komunizm i jak z nim walczyć. Rzeczywistość okazała się mniej różowa. 

Oto prezydent Carter okazał się jednym z najgorszych prezydentów. Zostawił po sobie katastrofę społeczną i gospodarczą, a wobec Związku Sowieckiego okazał się bezradny i naiwny jak niemowlę. Przed kompletną katastrofą uratowała nas wszystkich zasada kadencyjności. Następca nieszczęsnego Cartera, Ronald Reagan, okazał się na szczęście jednym z najwybitniejszych prezydentów i przywódców wolnego świata. Postawił USA na nogi pod względem gospodarczym i przyczynił się walnie do upadku imperium zła, czyli ZSRR. Dziś musimy ze smutkiem powiedzieć, że nasz rodak Brzeziński był głównym winowajcą klęski polityki Cartera. I niestety powinniśmy się wstydzić, że jest naszym rodakiem.
[…]

Na wstępie zauważył trzeźwo, że Rosjanie przetrzymują wrak samolotu, by nakręcać w Polsce emocje i rozgrywać wewnętrzne polskie sprawy. Tyle że wnioski, jakie z tego wyciąga, budzą najgłębsze zdumienie. Oto ogłasza Brzeziński, że Polacy powinni siedzieć cicho, nie drażnić Rosji, nie dopytywać o przyczyny i przebieg katastrofy. Powinni stać murem za rządem Tuska i z pokorą przyjmować oficjalne wersje wydarzeń. Słowem, należy trzymać się zasad realpolitik. Dla mojej generacji wynurzenia Brzezińskiego są powtórzeniem postawy Zachodu wobec zbrodni katyńskiej. Siedzieć cicho i nie drażnić wujka Jóżefa Wissarionowicza, bo się go boimy. Dziś Brzeziński mówi nam, byśmy nie dociekali prawdy, byśmy nie drażnili wujków Władimira i Michaiła. Byśmy w imię realpolitik poświęcili naszego prezydenta, pamięć o gronie wybitnych Polaków - choćby Ryszarda Kaczorowskiego czy Anny Walentynowicz - byśmy poświęcili godność rzekomo niepodległej Polski.

Brzeziński nie poprzestał na tym. Ludzi, którzy nie chcą przyjąć tej cynicznej i lokajskiej wizji świata obrzucił obelgami i wyzwiskami. Podłość, choroba, szaleństwo - oto jego język. Brzezińskiego nie bulwersuje to, że polski rząd oddaje Rosjanom śledztwo, wbrew polskiej racji stanu, wbrew rozsądkowi, a nawet wbrew obowiązującemu prawu. Nie porusza go to, że oficjalna wersja wydarzeń jest jednym wielkim kłamstwem. Że polskie władze patronują całemu przemysłowi kłamstwa i pogardy. Brzezińskiego bulwersuje to, że ktoś domaga się prawdy, że głośno mówi n.p. o hipotezie zamachu.
Brzeziński jest starym człowiekiem i może nie zauważył, że żyjemy w innym świecie. W świecie, który potrafi wyciągnąć wnioski z epoki totalitaryzmów. Przede wszystkim wniosek taki, że prawda, godność nie mają ceny, że prawda i godność są jedyną zaporą dla tyranii i totalitaryzmu.

Nie wiem, co się stało w Smoleńsku. Czekam na twarde procesowe dowody. Mam natomiast twarde procesowe dowody, że oficjalna wersja wydarzeń jest kłamstwem. I wiem, że szukanie prawdy jest moim obowiązkiem wobec mojej Żony. I dlatego mam odwagę oświadczyć: Ja, skromny poseł RP, oświadczam, że
profesor Zbigniew Brzeziński, fetowany i odznaczany, utytułowany i uszanowany swoją wypowiedzią przekroczył wszelkie granice głupoty, a co gorsze - granice zbydlęcenia!

 Z listem otwartym do Zbigniewa Brzezińskiego zwrócili się wtedy członkowie Akademickich Klubów Obywatelskich im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu i w Krakowie:

Szanowny Panie Profesorze,

W nawiązaniu do Pańskiej wypowiedzi (wywiad z dn. 8.11.2012*), cytowanej szeroko w prasie polskiej, uprzejmie prosimy o przyjęcie i rozważenie następujących uwag.

Katastrofa smoleńska to wielki cios w stosunkowo młodą demokrację III Rzeczypospolitej Polskiej. Blisko sto osób zajmujących kluczowe pozycje w państwie straciło w niej życie, w tym Prezydent RP Lech Kaczyński. Uważamy, że obowiązkiem władz RP i podległych im odpowiednich służb było podjęcie natychmiastowych działań w celu zabezpieczenia miejsca tragedii, zabezpieczenia zwłok ofiar, ich mienia i wszelkich dokumentów o różnym poziomie niejawności, które osoby te miały przy sobie, w tym tragicznym locie.

Obowiązkiem rządu RP było następnie, i nadal jest, dołożyć wszelkich starań w celu  wyjaśnienia i ustalenia przyczyn i okoliczności tej tragedii. Wreszcie wyciągnięcie wniosków. Obowiązkiem jest również przekazanie pełnej informacji społeczeństwu.

Czy z tych obowiązków rząd RP należycie się wywiązał i wywiązuje?
Czy oddanie śledztwa w ręce Rosjan, wbrew polskiej racji stanu i rozsądkowi to należyte wykonywanie obowiązków?
Im więcej faktów tej tragedii zostaje ujawnianych tym więcej wątpliwości i tym więcej sprzeczności.

[…]

Pan Profesor stawia autorytarnie kilka tez. […]

Nie komentując języka, tonu i wydźwięku […], w imię prawdy, której wierność jest podstawowym obowiązkiem uczonego, prosimy Pana Profesora o uzasadnienie powyższych stwierdzeń. Prosimy o podanie przesłanek, dla których należy odrzucić jedną z naturalnych hipotez dotyczących tej katastrofy, jaką jest zamach. Taka jest logika wypowiedzi w świecie nauki.



***

Stefan Kisielewski, Abecadło Kisiela, Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1990, s. 13-14,

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/prof-brzezinski-rosji-zalezy-aby-katastrofa-smolenska-dzielila-polakow,287534.html

http://wpolityce.pl/polityka/144248-wildstein-specjalnie-dla-wpolitycepl-co-nam-mowi-zbigniew-brzezinski-jest-to-o-tyle-istotne-ze-tacy-ludzie-w-usa-waza-slowa

http://niezalezna.pl/34639-jacek-swiat-pisze-do-brzezinskiego

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka