wiesława wiesława
1804
BLOG

Jak w III RP zweryfikowano niezawisłość sędziów z PRL-u

wiesława wiesława Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 14


W wyniku tzw. transformacji ustrojowej  ukształtowała się III  RP, w której sądy, prokuratura, adwokatura, notariusze – zorganizowane są w osobne korporacje, na które społeczeństwo faktycznie nie ma najmniejszego wpływu. Nie tylko społeczeństwo, również państwo nie ma żadnego wpływu na to prawnicze towarzystwo. Sędziowie, adwokaci i prokuratorzy, komornicy sami osądzają własne przewinienia, sami decydują o karach, a raczej sami się uniewinniają.  I do tego dochodzi jeszcze lament hipokrytów, że wraz z Trybunałem Konstytucyjnym upada demokracja.

Po  1990 roku podejmowano próby usunięcia z korporacji sędziów wszystkich którzy sprzeniewierzyli się zasadzie niezawisłości sędziowskiej w czasach komunizmu. Wymagało to jednak zmian w ustawodawstwie, a konkretnie zmiany przepisów o postępowaniu dyscyplinarnym. Zgodnie z obowiązujące wtedy przepisami, przewinienia dyscyplinarne przedawniały się bowiem zaledwie po upływie jednego roku, zatem nie mogły być zastosowane wobec tzw. dyspozycyjnych sędziów.

15 marca 1993 roku sejm uchwalił znowelizował ustawę o ustroju sądów powszechnych. Wg znowelizowanej ustawy prezydent, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa (KRS), mógł odwołać sędziego, co do którego sąd dyscyplinarny stwierdził sprzeniewierzenie się zasadzie niezawisłości. Przyjęto, że sędziowie niebędący w stanie oprzeć się naciskom z zewnątrz, mają mankamenty psychiczne uniemożliwiające im wykonywanie zawodu. Takie rozwiązanie zostało jednak uznane przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodne z Konstytucją.

Kolejna próba nowelizacji miała miejsce po czterech latach, 17 grudnia 1997 r. uchwalona została kolejna ustawa o zmianie ustawy – prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw. Ale i tym razem, w związku z brakami formalnymi w procedurze uchwalania nowelizacji, TK uznał przepis art. 6 ustawy za niekonstytucyjny. Jednak TK wskazał, ze uregulowanie prawne problemu  dyspozycyjnych sędziów jest pożądane:

“Ograniczając jednak rozważania tylko do okresu zamkniętego datą 1989 r. trzeba przypomnieć, że zachodziły wówczas tak drastyczne nadużycia niezawisłości, że obecnie nadal istnieje potrzeba ich ujawnienia i wyjaśnienia”, zaś “ogólne zasady odpowiedzialności sędziego, dostosowane do warunków demokratycznego państwa prawnego, nie stanowią mechanizmu wystarczającego”.

Zaś sędzia TK Marian Zdyb, w votum separatum do przywoływanego wyżej wyroku stwierdził, że “obowiązek prawnego potraktowania sprawców naruszenia niezawisłości i bezstronności sądów, w tym szczególnie nieuczciwych sędziów, dotyczy także sytuacji, w której naruszenia te dokonywane były pod ochroną państwa w systemie totalitarnym, a często wręcz w majestacie prawa. Jest to niezbędne nie tylko ze względu na zaspokojenie społecznego poczucia sprawiedliwości, ale przede wszystkim z uwagi na potrzebę zapewnienia wiarygodności samego państwa i jego organów. Autorytet państwa budowany jest także przez jego stosunek do zachowań niegodziwych”.

Wreszcie 3 grudnia 1998 r. uchwalono ustawę o odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, którzy w latach 1944-1989 sprzeniewierzyli się niezawisłości sędziowskiej. Przepisy tej ustawy wyłączyły stosowanie przepisów o przedawnieniu w postępowaniu dyscyplinarnym dotyczącym sędziów, w stosunku do sędziego, który w latach 1944-1989, orzekając w procesach stanowiących formę represji za działalność niepodległościową, polityczną, obronę praw człowieka lub korzystanie z podstawowych praw człowieka, sprzeniewierzył się niezawisłości sędziowskiej. Jednak wyłączenie to nie było bezterminowe – jego koniec ustalono na 31 grudnia 2002 roku. Ustawodawca postąpił więc zgodnie z zasadą sformułowaną w poemacie „Towarzysz Szmaciak”:

„Trza zmienić politykę rolną,

lecz ludzi krzywdzić nam nie wolno”.


  Zgodnie z tą ustawą do sądu dyscyplinarnego z żądaniem wszczęcia postępowania mogła wystąpić:


·         Krajowa Rada Sądownictwa z urzędu, albo na wniosek osoby pokrzywdzonej,

·         Minister sprawiedliwości na wniosek osoby pokrzywdzonej,

·         rzecznik dyscyplinarny na żądanie ministra sprawiedliwości, prezesa sądu apelacyjnego lub okręgowego oraz kolegium sądu apelacyjnego lub okręgowego. 

Sąd Dyscyplinarny po przeprowadzeniu postępowania mógł orzec karę wydalenia ze służby sędziowskiej.

W okresie od wejścia w życie omawianej ustawy do października 2001 r. do sądu dyscyplinarnego wpłynęło 30 spraw, z czego 28 zostało złożonych przez ministra sprawiedliwości, a tylko dwie były efektem wniosków rzecznika dyscyplinarnego. Krajowa Rada Sądownictwa nie złożyła żadnego wniosku. Wszystkie sprawy dotyczyły zaledwie około 50 sędziów

We wszystkich sprawach z wniosku ministra sprawiedliwości rzecznicy dyscyplinarni wyraźnie dystansowali się od nich, wskazując, że działają z polecenia ministra.

Większość sędziów przeciw którym wszczęto postępowanie dyscyplinarne byli to sędziowie w stanie spoczynku. W toku postępowania aż 41 sędziów już na samym początku zostało uwolnionych od stawianych im zarzutów. W stosunku do czterech sprawa została od razu zwrócona rzecznikowi dyscyplinarnemu, pozostałym zaś w wyniku przeprowadzonego postępowania nie udowodniono sprzeniewierzenia się niezawisłości sędziowskiej.

Takie były efekty weryfikacji sędziów. Ma ich podstawie można wysnuć wniosek, że wszyscy sędziowie okresu komunistycznego działali na wskroś etycznie, byli niezawiśli i niezależni.

Tylko że ten wniosek jest sprzeczny z oczywistymi faktami. Nie jest przecież możliwe, by zaledwie 50 żyjących sędziów PRL dopuszczało się zbrodni sądowych i innych czynów godzących w sędziowską niezawisłość. Mówiąc wprost – główną przyczyną fiaska procesu weryfikacji sędziów była solidarność korporacyjna.

Farsa weryfikacji sędziów PRL-owskiego wymiaru sprawiedliwości została ostatecznie zakończona przez uchwałę Sądu Najwyższego w siedmioosobowym składzie pod przewodnictwem  I prezesa SN prof. Lecha Gardockiego z dnia 20 grudnia 2007 r. (I KZP 37/07), zgodnie z którą sądy orzekające w sprawach o przestępstwa z dekretu Rady Państwa z dnia 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym (Dz. U., nr 29, poz. 154) nie były zwolnione z obowiązku stosowania retroaktywnych przepisów karnych rangi ustawowej. Sprawę rzeczonej uchwały opisał Jerzy Szczęsny:

Celem tej uchwały było niewyrażenie zgody na pozbawienie immunitetu i zapewnienie bezkarności Zdzisławowi Bartnikowi, sędziemu SN, który bez podstawy prawnej skazał na 4 lata więzienia za rozrzucanie ulotek. Skutkiem tego – o czym nie mogli przecież nie wiedzieć sędziowie SN niepoślednich w końcu kwalifikacji – był zakaz karalności każdej zbrodni sądowej popełnionej od zarania PRL. Dodatkowo, aby związać w przyszłości inne sądy, sędziowską licencję na bezkarność Sąd nakazał wpisać do księgi zasad prawnych.
W tym przypadku korporacyjna solidarność przekroczyła wszelką miarę, co spowodowało wniosek rzecznika praw obywatelskich śp. Janusza Kochanowskiego do TK o uznania przepisów umożliwiających tak wyrafinowaną sztuczkę prawną za niekonstytucyjne. Co też Bogu dzięki, po pewnych wahaniach proceduralnych, Trybunał uczynił. Przeważył jeden głos, co dziwić nie powinno”.

Panowie sędziowie, którzy w stanie wojennym skazywali ludzi na kary kilku lat więzienia na podstawie dekretu o stanie wojennym, czyli z pogwałceniem zasady lex retro non agit, nie zostali również pociągnięci do odpowiedzialności karnej. Wprost przeciwnie, zostali wynagrodzeni - awansowali w hierarchii służbowej, zostali sędziami SN.  Zgodnie z konstytucją nie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej sędziego bez uprzedniej zgody sądu. W teorii ma to umożliwić sędziemu podejmowanie decyzji bez obawy o naciski.
Wg prokuratora Tomasza Kamińskiego z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, na kilkadziesiąt wniosków o zezwolenie na postawienie przed sądem sędziów i prokuratorów orzekających w stanie wojennym tylko raz udało się uzyskać pozbawienie immunitetu.

Całkiem niedawno, bo w 2015 roku prokurator IPN zamierzał postawić zarzut pewnemu sędziemu SN w stanie spoczynku. Ten sędzia w stanie wojennym skazał na 6 lat jednego z działaczy "Solidarności" za popełnienie czynu polegającego na tym, że „dnia 13 grudnia 1981 r. i w dniach następnych w […] będąc przewodniczącym Zarządu Regionu […] NSZZ „Solidarność” działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami pomimo prawnego zawieszenia działalności tego związku nie odstąpił od udziału w jego działalności zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami dokonanymi w dniu 9.12.1981 roku zorganizował konspiracyjną strukturę tego związku celem przeprowadzenia akcji protestacyjnej przeciwko trwającemu już stanowi wojennemu” – tj. przestępstwa z art. 46 ust. 1 i 2 dekretu z dnia 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym.

W związku z tym Prokurator Instytutu Pamięci Narodowej – Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu) w dniu 20 maja 2015 r. złożył do Sądu Najwyższego – Sądu Dyscyplinarnego wniosek o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej L. N. sędziego Sądu […] w stanie spoczynku, wobec istnienia uzasadnionego podejrzenia, że: 
„w dniu 25 marca 1982 r. w […] jako funkcjonariusz państwa komunistycznego, będąc sędzią Sądu […], działając wspólnie i w porozumieniu z T. G. oraz S. D., ówczesnymi sędziami Sądu […] wyznaczonymi do rozpoznania sprawy karnej przeciwko P.K. i J. J. o sygn. II K …/82 dopuścił się zbrodni komunistycznej polegającej na bezprawnym pozbawieniu wolności P. K. na okres przekraczający 14 dni w ten sposób, iż po przeprowadzeniu przewodu sądowego uznał go za winnego popełnienia czynu określonego w art. 46 ust. 1 dekretu o stanie wojennym (Dz. U. nr 29 z 1981 r., poz., 154) – dalej w tekście określany jako dekret o stanie wojennym, uwaga SN – i za to skazał go na karę 6 lat pozbawienia wolności, którą P. K. odbywał do dnia 25 lipca 1984 roku, pomimo tego, że czyn którego popełnienie P. K. przypisano nie był przez prawo zabroniony w czasie jego popełnienia”.

Sąd Najwyższy - Sąd Dyscyplinarny w składzie: SSN Jan Bogdan Rychlicki (przewodniczący) SSN Tomasz Artymiuk (sprawozdawca) SSN Mirosław Bączyk Protokolant Katarzyna Wojnicka przy udziale Rzecznika Dyscyplinarnego Sądu Najwyższego sędziego Andrzeja Tomczyka., uchwalił: 

odmówić udzielenia zezwolenia na pociągnięcie sędziego […] w stanie spoczynku L. N. do odpowiedzialności karnej za wskazany we wniosku czyn.

Tekst orzeczenia SN-SD wraz z uzasadnieniem znajduje się na stronie:
http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/Orzeczenia3/SND%201-15.pdf

W tym miejscu wypada przypomnieć, że po 1989 roku nie sporządzono listy sędziów i pracowników wymiaru sprawiedliwości odwołanych w stanie wojennym, internowanych lub aresztowanych. 
Dlaczego? Przecież byłaby to lista honoru sądownictwa polskiego!
 

Warto również przypomnieć, że po uchwaleniu w kwietniu 1997 r. ustawy lustracyjnej, środowisko sędziowskie rozpoczęło jej bojkot - przez ponad pół roku nie potrafili wybrać 21 sędziów Sądu Lustracyjnego. Tę łagodną i nie represyjną (w porównaniu z innymi krajami) ustawę lustracyjną były przewodniczący Komisji Konstytucyjnej i późniejszy wiceprezes TK, prof. Marek Mazurkiewicz  porównał do ustaw norymberskich. I nikt nie wyciągnął żadnych konsekwencji wobec tego osobnika!

Skoro już jesteśmy przy Norymberdze, śmiało można powiedzieć, że gdyby w 1945 roku w procesie norymberskim przewodniczącym Trybunału zamiast sędziego Jacksona był któryś z "orłów Temidy III RP" to ten proces w ogóle by się nie odbył. natomiast pierwsze wybory w RFN wygrałaby NSDAP, a pierwszym kanclerzem zostałby nie Konrad Adenauer, a np. Reinefarth.

 

 ***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z publikacji:

dr Przemysław Czarnek, Farsa weryfikacji sędziów PRL jako rodzaj kłamstwa komunistycznego, http://www.bibula.com/?p=27558

Jerzy Szczęsny, Historia poprawiana przez sąd, http://archiwum.rp.pl/artykul/1079233-Historia--poprawiana--przez-sad.html

 

 

 

 

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo