wiesława wiesława
1040
BLOG

Anty-Katyń czyli polsko-rosyjska wojna o pamięć historyczną

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 13


W Tokio sądzono zbrodniarzy japońskich,

w Norymberdze zbrodniarzy niemieckich,

a zbrodniarzy sowieckich nie było gdzie sądzić.

 I do dziś nie ma.

(prof. Wojciech Materski)

 

W drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku, w Polsce, a także w Związku Sowieckim, pojawiły się żądania ujawnienia prawdy o Zbrodni Katyńskiej. W 1987 roku utworzona została wspólna Komisja Historyków Polski i Związku Sowieckiego do spraw tzw. białych plam, do których zaliczono m.in. losy Polaków po 17 września 1939 roku na wschodnich terenach Rzeczpospolitej. W maju 1988 roku polscy historycy wchodzący w skład tej komisji przedstawili ekspertyzę raportu Burdenki, wykazując jego nierzetelność i bezpodstawność wniosków. Dwa lata później wydali również książkę pod tytułem „Zbrodnia katyńska. Z prac polskiej części wspólnej Komisji Historyków Polski i ZSRR”.

We wrześniu 1989 roku poseł Andrzej Łapicki zgłosił w sejmie interpelację w sprawie wyjaśnienia Zbrodni Katyńskiej, a 9 października 1989 roku ówczesny Prokurator Generalny RP, Józef Żyto – pod naciskiem opinii publicznej – wystąpił z wnioskiem do Prokuratora Generalnego Związku Sowieckiego A. Suchariewa o wszczęcie śledztwa w sprawie katyńskiego mordu. W uzasadnieniu, polski Prokurator Generalny powołał się na konwencję w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z 9 grudnia 1948 roku oraz konwencję o nie stosowaniu przedawnienia zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości, uchwaloną 26 listopada 1968 roku. Obie były ratyfikowane tak przez Polskę, jak i Związek Sowiecki. W polskim wniosku przyjęto jednoznacznie kwalifikację Zbrodni Katyńskiej jako zbrodni przeciw ludzkości i ludobójstwa. Odpowiedź strony sowieckiej była jednoznacznie negatywna i głosiła, że niewłaściwe jest „rozstrzyganie niejasnych zagadnień z dziedziny stosunków polsko-sowieckich w drodze wszczynania spraw karnych”.

W 1988 roku w Związku Sowieckim grupa historyków utworzyła Stowarzyszenie Memoriał, które za swój cel postawilo sobie badanie sowieckich represji politycznych. W sierpniu 1989 roku Memoriał zorganizował wystawę dotycząca paktu Ribbentrop – Mołotow, na której m.in. zaprezentowano fotografie z zachodnich publikacji, dokumentujące odkrycie w 1943 roku dołów śmierci w Lesie Katyńskim. Historycy „Memoriału”, prof. Natalia Liebiediewa,  Jurij Zoria, prowadzący badania w moskiewskich archiwach dotarli m.in. do akt Zarządu do Spraw Jeńców Wojennych NKWD I Zarządu Wojsk Konwojowych NKWD.  25 marca „Moskiewskie Nowosti” opublikowały artykuł prof. Liebiediewej z wynikami jej badań, z których wynikało, ze w kwietniu i maju 1940 roku około 13 tysięcy oficerów WP i policjantów z obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku zostało przekazanych zarządom NKWD obwodów smoleńskiego, charkowskiego i kalinińskiego (twerskiego). Kłamstwa o mordzie polskich oficerów nie dało się dłużej utrzymać.

13 kwietnia 1990 roku agencja TASS opublikowała komunikat, ze za zbrodnie w Lesie katyńskim odpowiedzialność ponoszą Beria, Mierkułow i ich pomocnicy.

3 listopada 1990 roku Michaił Gorbaczow wydał instrukcję, w której polecił prokuraturze przyśpieszyć badanie sprawy katyńskiej, ale jednocześnie w punkcie 9. instrukcji zalecił różnym głównym instytucjom państwowym, archiwom i prokuraturze, aby znalazły coś, co historycznie obciąża Polaków, konkretnej szkody, jaką Polska miała wyrządzić stronie sowieckiej.

Gorbaczowowi chodziło o znalezienie politycznej przeciwwagi, czegoś co złagodziłoby szok po przyznaniu się do sprawstwa tej zbrodni. Poszukiwano Anty-Katynia.  Uznano, że takim Anty- Katyniem będzie los żołnierzy Armii Czerwonej, którzy trafili do niewoli w czasie wojny polsko – bolszewickiej w latach 1919-1921 i rozpoczęto narrację o masowym mordzie dokonanym przez Polaków na czerwonoarmistach, jeńcach polskich obozów jenieckich.

Należy  jednak podkreślić, że ten wykreowany przez Gorbaczowa anty-Katyń został przez historyków obalony w rzetelnych publikacjach. W 2004 r. w Moskwie ukazał obszerny tom dokumentów - efekt wspólnej pracy polskich i rosyjskich historyków,  pt. „Krasnoarmiejcy w polskom plenu”. Ta publikacja całkowicie zaprzeczała oskarżeniom wykreowanym na polecenie Gorbaczowa. Zebrane w tym tomie dokumenty pokazują. że oskarżenie Polski o mordowanie jeńców sowieckich w 1920 r. jest fałszem. Stwierdzają natomiast, że śmiertelność w obozach jenieckich rzeczywiście była bardzo duża, sięgająca nawet do 18 tys., co wynikało głównie z epidemii, fatalnych warunków sanitarnych, złego odżywiania i braku medykamentów. Z całą pewnością jednak nie były to obozy zagłady, obozy śmierci, jak to teraz głosi część rosyjskiej propagandy.

Wymieniona publikacja jest przemilczana w Rosji, przytoczone w niej dokumenty po prostu nie zostały upowszechnione. Wg prof. Wojciecha Materskiego, historyka badającego stosunki polsko-sowieckie, poza nikłą częścią nakładu, cała reszta do dzisiaj spoczywa w magazynach i nie została skierowana do dystrybucji. Natomiast rosyjska propaganda mówi wprost, że obozy jenieckie 1920 r. były obozami śmierci w rozumieniu hitlerowskim, a publicyści i niektórzy historycy rosyjscy twierdzą, że liczba jeńców zmarłych w tych obozach była wielokrotnie wyższa od podanej w publikacji z 2004 r.

W jednym z wywiadów opublikowanych w 2011 roku prof. Materski powiedział:

Liczba osób zmarłych w obozach jenieckich tamtego okresu jest dość precyzyjnie ustalona, potwierdzona badaniami poważnych naukowców. Natomiast faktem jest, iż po wykreowaniu mitu anty-Katynia nastąpiła swoista licytacja. Coraz to ktoś z bardziej usłużnych historyków - jak Irina Michutina, Nikołaj Nad, Michaił Mieltiuchow i wielu innych - podawał nowe szacunkowe, coraz wyższe liczby jeńców w polskiej niewoli. Zestawiano je z ewidencją tych, którzy z niewoli powrócili, i w ten sposób powiększano liczbę brakujących. Za tym wyliczeniem szły oczywiście oskarżenia, że zostali przez Polaków zamordowani… A prawda jest taka, że jeńców sowieckich w polskiej niewoli było ok. 110 tys. Z tej liczby 66 tys. po zakończeniu działań wojennych i podpisaniu pokoju ryskiego wróciło do Rosji w ramach wymiany jeńców. Ok. 25 tys. odmówiło powrotu. Z tego wynika, że ok. 18 tys. jeńców zmarło w polskich obozach - nie od kuli w tył głowy, lecz z wycieńczenia, z powodu chorób i ran.

W tym samym wywiadzie prof. Materski przyznaje:

Prawdą jest, że generalnie sytuacja w obozach jenieckich była zła, bardzo zła, a czasem katastrofalna. […] Ale trzeba wziąć pod uwagę, że to państwo dopiero co powstało, że lada chwila miało się załamać, że do Wisły dochodziła Armia Czerwona - o cywilizowanym podejściu do jeńców można było myśleć dopiero w dalszej kolejności. Najważniejsze było za wszelką cenę ocalić państwowość.

- Dziś Rosjanie chętnie powołują się na polskie krytyczne dokumenty z tamtego okresu, by udowodnić tezę o „mordowaniu” rosyjskich jeńców…

- Nie ukrywamy tych dokumentów, są dostępne w naszych archiwach. A tak dla równowagi - warto pamiętać o świadectwach z rosyjskich obozów jenieckich, przedstawionych przez tych, którzy je przeżyli, jak np. Stanisława Bohdanowicza. W tym samym czasie w polskich kolumnach pracy na Syberii, w równie złych warunkach sanitarnych i bytowych, wyniszczano jeńców przez ponadludzką pracę… Co ciekawe, w owym czasie z obu stron było jakby zrozumienie i przyzwolenie na tego rodzaju postępowanie, konieczność dziejową… W dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy stosunki polsko-sowieckie były na ogół złe, nikt w Rosji nie podnosił sprawy złych warunków w obozach jenieckich, nie padały zarzuty, że mordowano w nich czerwonoarmistów. Nikomu by to do głowy nie przyszło, bowiem pamięć była świeża… Zostało to dopiero po 70 latach sztucznie wykreowane na polecenie Gorbaczowa.

- A już wcześniej - jak powiadają niektórzy historycy - Stalin ponoć miał tłumaczyć, że Katyń był odpowiedzią na „polską niegodziwość” 1920 r.

- Rzeczywiście popularna jest teza, że Katyń to zemsta Stalina za wojnę 1920 r. Jednak moim zdaniem, to nie jest cała odpowiedź na pytanie, dlaczego akurat w marcu 1940 r. w sposób niejasny podjął on tę okrutną decyzję, której nic wtedy nie wymuszało. Faktem jest, że Stalin generalnie był bardzo źle nastawiony do Polaków. W drugiej połowie lat 30. ubiegłego wieku w ZSRR wymordowano ok. 140 tys. Polaków będących sowieckimi obywatelami, w tym niemal cały czołowy aktyw komunistyczny, co było liczbą ogromną, zważywszy, iż w latach II wojny światowej na Wschodzie zginęło ok.130 tys. Polaków… Stalin uderzał nie w określone warstwy społeczne, lecz tak po prostu w naród, którego nie lubił. To typowo ludobójcze podejście. Niemniej jednak teza, że zbrodnia katyńska Stalina ma związek z wojną 1920 r. nie została udowodniona, choć jest chętnie wykorzystywana przez zaangażowanych politycznie historyków amatorów.

- Głównie po to, by podkręcać w Rosji antypolską propagandę przy okazji kolejnych rocznic katyńskich.[…]

Obecnie fałszywe oskarżenia pojawiają się nie tylko w rosyjskich mediach i książkach. W tych dniach fałszywa propaganda pojawiła się również na terenie Państwowego Kompleksu Memorialnego „Katyń”. Na placu przed wejściem na Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu, w miejscu gdzie poprzednio znajdowała się tablica informująca o Gułagu, wywózkach i zesłaniach,  zainstalowano dwie tablice z informacjami o rzekomych polskich zbrodniach wojennych.  Podane na nich informacje są niezgodne w wcześniejszymi ustaleniami polskich i rosyjskich historyków opublikowanymi w 2004 w książce „Krasnoarmiejcy w polskom plenu”.
 

Państwowy Kompleks Memorialny „Katyń” został utworzony w 1996 roku. 19 października 1996 roku premier Wiktor Czernomyrdin podpisał uchwałę nr 1247 rządu FR  „O utworzeniu kompleksów memorialnych w miejscach pochówków sowieckich i polskich obywateli – ofiar totalitarnych represji w Katyniu (obwód smoleński) i Miednoje (obwód twerski)”. Te kompleksy memorialne otrzymały status instytucji państwowych. W obrębie tych kompleksów przewidziano utworzenie polskich cmentarzy wojennych, w granicach określonych przez polski protokół z 26 marca 1995 roku. Od 2004 roku Kompleks Memorialny "Katyń" jest filią Muzeum Historii Politycznej Rosji w Sankt Petersburgu. Zgodnie z uchwalą podpisaną przez premiera Czernomyrdina w 1996 roku, w obrębie kompleksu zbudowany został budynek muzeum ofiar sowieckiego totalitaryzmu.

Po czterech latach od wspomnianej uchwały władze rosyjskie poinformowały Radę OPWiM, ze wydzielono teren pod budowę cmentarzy wojennych w Katyniu i Miednoje. Później latami trwały uzgodnienia projektów – Rada OPWiM przekazywała założenia projektowe, dokumentację projektową w celu zatwierdzenia.

Oba cmentarze zostały zbudowane ze środków polskiego państwa tj. z budżetu Rady OPWiM, a także środków społecznych zebranych przez Rodziny Katyńskie i Polską Fundacje Katyńską, oraz przekazanych przez innych ofiarodawców. W odróżnieniu od sowieckich cmentarzy wojennych w Polsce, których budowa została sfinansowana w całości przez polskie państwo, i które są przez 70 lat utrzymywane za pieniądze polskiego podatnika.

Polskie cmentarze wojenne w Katyniu i Miednoje zostały uroczyście otwarte i poświęcone w 2000 roku, w 60. rocznice zbrodni popełnionej przez NKWD na polskich oficerach.

Las Katyński oprócz grobów 4421 polskich jeńców zamordowanych w 1940 roku kryje szczątki tysięcy obywateli b. ZSRS: Rosjan, Ukraińców i Białorusinów. Ich liczba nie jest wciąż znana. Polska we wszystkich miejscach złożenia ofiar zbrodni katyńskiej przeprowadziła ekshumacje, a na powstałych cmentarzach wojskowych (poza Katyniem także w Miednoje i Charkowie) znajdują się indywidualne tabliczki wspominające każdego z zamordowanych. Podobnie zaprojektowano cmentarz w Bykowni. Władze rosyjskie nigdy nie decydują się na takie rozwiązanie. Na znanych cmentarzach ofiar stalinizmu znajdują się jedynie symbole religijne i ogólne tablice. Rosyjska część katyńskiego memoriału nie została nigdy dokładnie zbadana. Odwiedzający to miejsce chodzą po betonowych pomostach wśród anonimowych dołów śmierci, których granice nie zostały nawet dokładnie wymierzone. Podjęcie w Katyniu prac wzorowanych na polskich ekshumacjach było wielokrotnie planowane, ale Rosjanie ich wciąż nie rozpoczęli.

Zdecydowali się natomiast po kilku latach aby  symbolicznie „przejąć” Katyń, budując ogromną cerkwi prawosławną, o wysokości 40 metrów, dominującą nad całym  Kompleksem Memorialnym "Katyń". Cerkiew  jednoznacznie wskazującą, że jest to przede wszystkim miejsce poświęcone pamięci rosyjskich, prawosławnych ofiar w Katyniu, które zginęły z powodu prześladowań od kul komunistycznych. Nigdzie w Kompleksie Memorialnym w Katyniu nie ma mowy o narodowości zbrodniarzy , natomiast ofiary mają być rosyjskie, prawosławne. Jest to fałszowanie historii, na potrzeby rosyjskiej polityki historycznej. Dokonując takiej zmiany Rosjanie kompletnie zlekceważyli wspomnianą uchwałę własnego rządu z 1996 roku i postanowienia umowy między rządami Polski i FR z 1994 roku.

Niestety ze smutkiem trzeba stwierdzić, że te poczynania Rosjan nie spotkały się z protestem ze strony ówczesnych polskich władz. Premier Donald Tusk nie tylko nie zaprotestował przeciwko budowie owej cerkwi, o co wnosił dr Andrzej Przewoźnik, ówczesny sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, ale uczynił rzecz niedopuszczalną z punktu widzenia polskiej racji stanu – zgodził się uczestniczyć w uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod budowę owej cerkwi. Uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod cerkiew przez obu premierów została włączona do planu obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, gdy już zdecydowano o rozdzieleniu wizyt polskiego prezydenta i szefa rządu. W niewielkim muzeum przy katyńskim memoriale przez pewien czas pokazywano zdjęcie z 7 kwietnia 2010 roku z podpisem sugerującym, że jedynym albo głównym celem obecności polskiego premiera w Katyniu było towarzyszenie Putinowi i prawosławnym duchownym w inauguracji budowy kontrowersyjnej świątyni.

Udział polskiego premiera w tej uroczystości nie jest to jedyny przypadek „pójścia na rękę” Rosjanom w sprawie zbrodni katyńskiej. 21 września 2004 r. Naczelna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej podjęła decyzję o umorzeniu dochodzenia sprawy katyńskiej z powodu śmierci winnych. W maju 2005 roku naczelny prokurator wojskowy Federacji Rosyjskiej Sawczenko ujawnił uzasadnienie tego umorzenia - zbrodnia katyńska nie była ludobójstwem, a polscy oficerowie zostali zabici w ramach zbrodni pospolitej, urzędniczej, polegającej na „naruszeniu dyscypliny służbowej” przez funkcjonariuszy NKWD, czyli zbrodni, która uległa przedawnieniu. 

Po tym oświadczeniu Sawczenki pojawiły się w Polsce wypowiedzi niektórych publicystów a także polityków, kwestionujące polska państwową doktrynę w sprawie zbrodni katyńskiej, która jednoznacznie uznaje, że jest to zbrodnia wojenna, zbrodnia przeciw ludzkości oraz zbrodni komunistyczna w rozumieniu ustawy z 18 grudnia 1998 r.  

Tymczasem ludobójczy charakter Katynia kwestionował Andrzej Wajda („Słowo "ludobójstwo" nie oddaje sprawy w przypadku Katynia”), prof. Janusz Symonides mówił "Gazecie Wyborczej", że nie będzie łatwo udowodnić ludobójstwa w przypadku rozstrzelania polskich oficerów. Ze szczególnym zaangażowaniem kwestionowali ludobójczy charakter zbrodni katyńskiej publicyści Gazety Wyborczej – jeden z nich stwierdził z satysfakcją: "Uznanie Katynia za "ludobójstwo"" jest dziś tylko postulatem środowisk związanych z PiS". A Marcin Wojciechowski przestrzegał, że "Uchwała Sejmu uznająca Katyń za ludobójstwo zaszkodzi tym środowiskom w Rosji, które chcą uczciwego dialogu z Polską. Jeśli ktoś więc ma interes w tym, by było między naszymi krajami gorzej, powinien jeszcze głośniej krzyczeć, że Katyń był ludobójstwem".

W Sejmie Stefan Niesiołowski krzyczał: "To była zbrodnia wojenna. Ludobójstwo to zagłada narodu. W historii do tej pory były dwa ludobójstwa: Holokaust i Wielki Głód na Ukrainie. Katyń to było coś innego".

W 2009 r. spór o to, czy Katyń był ludobójstwem, wybuchł w samej Federacji Rodzin Katyńskich. Andrzej Skąpski, Prezes Zarządu Federacji Rodzin Katyńskich wypowiedział się, że zbrodnia katyńska nie była ludobójstwem, na co ostro zareagowali członkowie Federacji.

Wcześniej, w 2008 roku niektórzy członkowie Komisji ds. Trudnych, kierowanej przez Adama Daniela Rotfelda, byłego szefa MSZ, zaczęli lansować opinię, by nie zaogniać stosunków z Rosją w kontekście zbrodni katyńskiej i dlatego śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej powinno być jak najszybciej umorzone. – Jeżeli nawet pojawiają się lub pojawią »sugestie« dotyczące szybszego zakończenia tego śledztwa czy zmiany kwalifikacji czynu, to stanowisko IPN co do kwalifikacji zbrodni nie ulegnie zmianie i instytut od niej nie odstąpi – oświadczył ówczesny rzecznik prasowy IPN, Andrzej Arseniuk. Prokuratorzy IPN prowadzą śledztwo katyńskie z art. 118 par. 1 KK, który mówi, że odpowiedzialności podlega ten, kto "w celu wyniszczenia w całości albo w części grupy narodowej, etnicznej (...) dopuszcza się zabójstwa". 

Stanowisko prokuratorów nie przeszkodziło prof. Romanowi Kuźniarowi, doradcy prezydenta Bronisława Komorowskiego stwierdzić publicznie w 2011 roku, że zbrodnia katyńska nie spełnia kryteriów ludobójstwa. Co gorsza jednak Kuźniar nie użył w swych wywodach również pojęcia zbrodni przeciwko ludzkości, trzymając się terminu „zbrodnia wojenna”. W tym kontekście pojawiło się nawet jeszcze bardziej zdumiewające twierdzenie, jakoby zbrodnia wojenna miała być to zabijaniem wojskowych zaś zbrodnia ludobójstwa to przestępstwo, które można popełnić tylko na ludności cywilnej. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że dyskusja na takim poziomie nie służy ani polskiej racji stanu, ani też postępowi poszukiwań naukowych. Polska kwalifikacja Zbrodni Katyńskiej jest jednoznaczna – jako zbrodni wojennej, zbrodni przeciw ludzkości oraz zbrodni komunistycznej w rozumieniu ustawy z 18 grudnia 1998 r..  Są to stwierdzenia wiążące dla urzędników państwowych. Mimo to szef polskiego MSZ, Radoslaw Sikorski w 2011 roku oświadczył: „Nawet w Polsce sprawą dyskusyjną jest, czy Katyń był ludobójstwem, co dopiero w Rosji”.

Po 2010 roku w rosyjskiej prasie wyraźnie zwiększyła się liczba publikacji kwestionujących winę Związku Sowieckiego w katyńskim przestępstwie. Wcześniej pisano w zasadzie o samym tylko Katyniu, natomiast po 2010 roku w centralnej prasie pojawiły się publikacje zaprzeczające rozstrzelaniu jeńców z innych obozów. Np. w marcu 2014 roku „Komsomolskaja Prawda” zanegowała fakt rozstrzelania przez NKWD wiosną 1940 roku w Twerze (wówczas Kalinin) 6,3 tys. polskich jeńców obozu w Ostaszkowie i zakopania ich ciał w pobliskim Miednoje.

W maju 2014 roku, na warszawskich targach książki na stoisku „Books from Russia” eksponowana była książka „Pieszo po katyńskich mitach” Anatolija Tiereszczenki. Autor, pułkownik KGB w stanie spoczynku, wykładowca w podlegającej KGB Akademii Bezpieczeństwa, Obrony i Porządku Publicznego, w tej publikacji kwestionuje sowieckie sprawstwo zbrodni katyńskiej i zachwyca się komisją Burdenki, która działała od jesieni 1943 roku w Katyniu, po „przygotowaniu” terenu przez funkcjonariuszy Smiersza pod kierownictwem jednego z wykonawców zbrodni Wsiewołoda Mierkułowa, i znalazła „niezbite dowody na rzecz winy Niemców”. Najbardziej szczegółowo Tierieszczenko omówił domniemane fałszowanie dowodów odpowiedzialności NKWD za Katyń - były funkcjonariusz tego samego resortu nazywa zdrajcami polityków, prokuratorów, historyków i archiwistów rosyjskich, którzy tak haniebnie skalali sławę organów bezpieczeństwa.

W 2014 roku warszawskie targi książki odbywały się pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego, trzech ministerstw (edukacji, nauki i kultury), centralnych instytucji państwowych (Rzecznik Praw Dziecka, PAN, Biblioteka Narodowa), samorządu Mazowsza i Warszawy oraz kilkudziesięciu innych podmiotów. I nie znalazł się nikt, kto wystąpiłby z protestem przeciw lansowaniu na warszawskich targach książki kwestionującej sowieckie sprawstwo zbrodni w Katyniu.

Zupełnie odmiennie postąpiono wobec brytyjskiego historyka Davida Irvinga, oskarżanego o tzw. kłamstwo oświęcimskie. W maju 2007 roku David Irving został usunięty z terenu 52. Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie. Wniosek o jego usunięcie zgłosił wtedy Dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau, Piotr Cywiński który powiadomił policję o próbie naruszenia ustawy o IPN. Chodzi o artykuł, który mówi, że kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom nazistowskim i komunistycznym podlega karze do 3 lat więzienia. 

Natomiast w 2014 roku nie znalazł się nikt, kto zaprotestowałby przeciwko próbie naruszenia ustawy o IPN przez Anatolija Tierieszczenkę i wydawnictwa Akwa-Term z Moskwy.

Dwulicowość rosyjskiej polityki w stosunku do ofiar Katynia, niechęć do ich rehabilitacji, utajnienie głównych materiałów śledztwa przy jednoczesnym poparciu publikacji kwestionujących winę Związku Sowieckiego w tym przestępstwie są coraz bardziej widoczne. Niestety, nie dla wszystkich w Polsce.

Powyżej opisane wydarzenia pokazują, że kwestia Katynia stała się dla rosyjskich władz państwowych sprawdzianem, na ile sami szanujemy własne racje prawne i państwowe interesy. Umieszczenie w kwietniu 2017 roku tablic z fałszywymi informacjami na terenie Kompleksu Memorialnego „Katyń” oznacza, że władze rosyjskie kontynuują ten sprawdzian.



****

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji

http://www.niedziela.pl/artykul/95038/nd/Zimna-wojna-o-pamiec

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/179797,prowokacja-w-katyniu.html


http://www.naszdziennik.pl/mysl/74330,katyn-a-rosyjska-polityka.html

http://www.naszdziennik.pl/wp/3994,cerkiew-nad-lasem-katynskim.html

http://www.portal.arcana.pl/Czy-zbrodnia-katynska-byla-aktem-ludobojstwa-fragmenty-artykulu,1197.html

http://www.portal.arcana.pl/Katyn-historia-rosyjskich-unikow,1280.html
http://www.naszdziennik.pl/wp/71058,neguja-mord-w-twerze.html

https://www.archiwum.ksiazka.net.pl/?id=archiwum09&uid=10094

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,9447799,Katyn_ludobojstwem__Sikorski__Nie_rozstrzygniemy_tego.html

·      

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka