wiesława wiesława
624
BLOG

Protesty wobec zdejmowania klątwy z Wyklętych

wiesława wiesława Patriotyzm Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

 W ostatnich latach wiedza Polaków o żołnierzach powstania antykomunistycznego wyraźnie się powiększyła, mimo że szkolnych programach nauczania brakowało dla nich czasu i miejsca. W dużej mierze do tego wzrostu wiedzy przyczyniło się wprowadzenie do kalendarza naszego życia publicznego Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, z inicjatywy Janusza Kurtyki, popartej formalnie przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i podtrzymanej przez jego następcę. Ustanowienie tego święta państwowego symbolicznie zamknęło okres wykluczenia/wyklęcia z obszaru pamięci zbiorowej przez elity opiniotwórcze III RP żołnierzy zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Oczywiście wielką rolę odegrała suma wysiłków wielu środowisk i instytucji zaangażowanych w organizację obchodów tego święta.

Jednocześnie obserwujemy również powstanie nowej świeckiej tradycji - tradycji obrzydzania innym patriotyzmu oraz poświęcenia dla kraju. Co roku, na przełomie lutego i marca, w mediach pojawiają  się oskarżenia żołnierzy podziemia niepodległościowego o bandytyzm, mordowanie bezbronnej ludności cywilnej, stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, a także nacjonalizm, faszyzm i wszystkie siedem grzechów głównych. Tak było i w tym roku, kiedy po raz siódmy obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Wielu autorów owych oskarżeń odziedziczyło nienawiść do podziemia niepodległościowego po antenatach, którzy albo sami zrywali paznokcie Niezłomnym, albo jako propagandyści rozwieszali plakaty z napisem „AK -zapluty karzeł reakcji”, pisali artykuły i scenariusze filmów o „zdemoralizowanych wyrzutkach podnoszących rękę na władze ludową”, oraz poetyckie strofy sławiące walkę dzielnych funkcjonariuszy MO i KBW z „faszystowskimi zbirami”.

Kilka lat temu mentalni spadkobiercy Humera, Bieruta, Gomułki i innych towarzyszy spod znaku sierpa i młota, przy użyciu farby sprofanowali stojący w Lublinie u podnóża Zamku Lubelskiego, pomnik poświęcony poległym w walce z hitlerowskim i komunistycznym zniewoleniem partyzantom z oddziałów podległych cichociemnemu mjr. Hieronimowi Dekutowskiemu „Zaporze”, wzniesiony przez Fundację „Pamiętamy”.

Po upływie 70 lat od zakończenia II WW, w wypowiedziach na temat polskich żołnierzy podziemia antykomunistycznego retorykę antyfaszystowską stosują władze Federacji Rosyjskiej. Nie ma w tym nic dziwnego – FR jest  przecież prawnym następcą Związku Sowieckiego. Dwa lata temu, szef rosyjskiej Federalnej Służby Archiwalnej (Rosarchiw) Andriej Artizow w wywiadzie dla rządowej "Rossijskiej Gaziety" oskarżył żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego, że występowali jako wspólnicy nazistów i przeszkadzali w rozgromieniu faszystowskich Niemiec.  W tym roku na stronie internetowej ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie pojawił się komunikat,  z którego dowiadujemy się, że Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” jest to święto antyrosyjskie, a misja Niezłomnych sprowadzała się do strzelania w plecy żołnierzom sowieckiej armii. Rzeczniczka ambasady, Maria Zacharowa twierdzi też, że udział żołnierzy USA w obchodach tego święta w Polsce rzuca cień na historię wspólnej walki ZSRR i USA z nazizmem”.  W tym miejscu warto przypomnieć, że władze Rosji od lat odmawiają  udostępnienia polskiej prokuraturze dokumentów sprawie represji, jakie spotkały żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej. Chodzi przede wszystkim o informacje  o Obławie Augustowskiej,  z lipca 1945 roku, największej z popełnionych wówczas zbrodni, w toku której porwano i zamordowano około 600 osób, zarówno żołnierzy podziemia, jak i cywilów. Miejsce ich pochowania do dziś pozostaje nieznane.

W 2017 roku do formułowanych w Rosji oskarżeń o współpracę Żołnierzy Wyklętych z nazistami nawiązuje wnuk funkcjonariusza zbrodniczej Informacji Wojskowej, pisząc na Twitterze, że konkurs wiedzy o Żołnierzach Wyklętych, to wyraz „brunatnej propagandy”.

Wg jednej z aktywistek SLD „Wyklęci byli nierobami, którzy zamiast odbudowywać swój kraj i pracować, woleli pochować się w lasach i napadać uczciwych obywateli!. W oddziałach walczących z sowiecką okupacją było mnóstwo bandytów, ale też dzieciobójców i pedofilów”.  Przewodniczący SLD, Włodzimierz Czarzasty, przedstawił natomiast bardziej zniuansowaną opinię o Żołnierzach Wyklętych: część z nich w czasie rewolucji i zmiany ustroju uczciwie walczyła o swoje poglądy i przekonania. Chwała im za to. Natomiast część z nich, tacy jak np. "Bury", "Łupaszka", "Ogień" czy "Klinga", była po prostu bandytami, którzy mordowali i okradali ludzi.

Mimo obserwowanego wzrostu wiedzy o Żołnierzach Wyklętych, w dalszym ciągu spora część społeczeństwa albo zachowuje dystans, a nawet niechęć do powojennego zbrojnego sprzeciwu wobec władzy komunistycznej. Ta niechęć uwidacznia się w zacieraniu bądź relatywizowaniu zbrodni popełnionych w okresie powojennym przez komunistów zbrodni, przy jednoczesnym uwypuklaniu ciemnych stron działalności antykomunistycznego podziemia. Zdaniem Janusza Kurtyki […] Nie ulega wątpliwości, że za pomocą terroru i inżynierii społecznej komunizm wygenerował całkiem liczne grupy społeczne, które go popierały. Choćby dlatego, że obsługiwały system lub stanowiły jego zaplecze czy „nową elitę”. W okresie PRL pod wpływem tych bodźców naród polski naprawdę uległ przemianie. W moim przekonaniu najważniejsze jednak były bardzo skoncentrowana propaganda i dyktat ideologiczny, które wyznaczały ramy legalnej debaty publicznej. Chodzi przecież także o powieści, filmy, prace pseudohistoryczne, przekaz popularnonaukowy. Przekaz propagandy komunistycznej był bardzo prosty, prostacki i skuteczny: w czasie wojny AK pozorowała lub wstrzymywała walkę z Niemcami, a po II wojnie światowej władza ludowa walczyła z pogrobowcami AK z WiN i NSZ – bandytami, którzy pozostawali w służbie zachodnich rewizjonistów, byli szpiegami i zdrajcami. Służba systemowi sowieckiemu została uznana za patriotyzm (wszak do dzisiaj możemy to obserwować w serialu o kapitanie Klossie…), idee niepodległościowe AK, WiN i NSZ utożsamiono zaś z faszyzmem. Ten przekaz stał się częścią świadomości dużych grup społecznych.

Wprawdzie po 1956 roku terror wobec żolnierzy podziemia antykomunistycznego i ich rodzin zmalał, ale całkowicie nie zniknął. Przez cały okres istnienia PRL-u SB prowadziła sprawy mające na celu kontrolę aktualnych poczynań byłych żołnierzy podziemia niepodległościowych oraz członków ich rodzin. Byli oni permanentnie inwigilowani, zastraszani i zepchnięci na margines społeczeństwa; ich dzieci egzystowały z piętnem: „dziecko bandyty”. „Ustalenie danych o ich działalności na obecnym etapie i zamiarach na przyszłość, mając na uwadze ich przeszłość organizacyjną i podatność wrogom dla uprawiania wrogiej działalności przeciwko Polsce Ludowej” – tak władze komunistyczne uzasadniały prowadzenie tych spraw przez SB. Obserwacja poczynań niektórych żołnierzy podziemia antykomunistycznego była kontynuowana aż do lat 80. Antoni Bartolik, żołnierz Konspiracyjnego Wojska Polskiego, w grudniu 1946 roku sądzony w procesie dowództwa KWP (skazany na karę śmierci, ułaskawiony przez Bieruta), 35 lat później, po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku został internowany jako potencjalne niebezpieczny element.

Po zmianach, które miały miejsce w 1989 roku, rodziny pomordowanych żolnierzy podziemia antykomunistycznego występowały do sądów o anulowanie wyroków skazujących. I tak, 14 października 1992 roku Sąd Wojewódzki w Łodzi unieważnił wyrok wydany w grudniu 1946 roku  przez Wojskowy Sąd Rejonowy i uznał że Stanisław Sojczyński działał na rzecz niepodległego państwa polskiego. W 1995 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił wyrok śmierci na Romualda Rajsa, uzasadniając, że „walczył o niepodległy byt państwa polskiego”, a wydając rozkazy dotyczące m.in. pacyfikacji białoruskich wsi, „działał w sytuacji [w sposób] zmuszający do podejmowania działań nie zawsze jednoznacznych etycznie”.  30 września 1992 Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego uznał za nieważny wyrok skazujący na karę śmierci ostatniego dowódcę Narodowych Sił Zbrojnych,  Stanisława Kasznicę, wydany 2 maja 1948 roku przez WSR w Warszawie.

Natomiast  trzeba wyraźnie powiedzieć, że po 1989 roku państwo polskie zapomniało o swoich żołnierzach walczących z sowieckim okupantem. Zapomniało, bo elity tego państwa zajęte były głównie honorowaniem nowych autorytetów i wzorów do naśladowania oraz ich szybką produkcją. Postacie żołnierzy podziemia antykomunistycznego nijak do tych „autorytetów moralnych” nie pasowały. O unieważnienie wyroków na żolnierzy walczących o niepodległość z komunistami, Ministerstwo Sprawiedliwości zaczęło występować dopiero po 2010 roku.

Po 1989 r. w obiegu pojawiła się nowa narracja historyczna, polegająca na wmawianiu Polakom, że odzyskana wolność jest sumą zabiegów ludzi, którzy kiedyś w partii komunistycznej byli i z niej wyszli, przechodząc do opozycji oraz wysiłków „porządnych komunistów”, którzy w tej partii pozostali do końca, pracując na rzecz powolnej ewolucji systemu komunistycznego. Natomiast historia powojennego podziemia antykomunistycznego miała pozostać poza obszarem świadomości społeczeństwa. Zdaniem Grzegorza Wasowskiego z Fundacji „Pamiętamy”, która w latach 1900 -2015 wzniosła  25 pomników upamiętniających Żołnierzy Wyklętych, starania o utrzymanie etosu podziemia antykomunistycznego poza obszarem pamięci społecznej są psychologicznie zrozumiałe i łatwe do wytłumaczenia -  jeżeli siadam z przedstawicielami jakiejś formacji do stołu negocjacyjnego, piję z nimi wódkę - osiągam porozumienie itd., to trudno, abym równolegle, czy chwilę potem, odbudowywał pamięć o tych, którzy padli w walce stoczonej z  ojcami założycielami tejże formacji.

Egzemplifikacją dążeń elit III RP do wyeliminowania żołnierzy podziemia antykomunistycznego z historii oporu  stawianego reżimowi komunistycznemu przez naszych przodków, była uroczystość, która miała miejsce w Pałacu Prezydenckim w 1998 roku, kiedy funkcję prezydenta RP pełnił Aleksander Kwaśniewski, wywodzący się z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, czyli partii postkomunistycznej. Wręczając Jackowi Kuroniowi i Karolowi Modzelewskiemu ordery Orła Białego, Aleksander Kwaśniewski powiedział, że byli oni pierwszymi, którzy otwarcie wystąpili przeciwko dyktaturze komunistycznej. Analiza tej sceny pokazuje jej niebywały surrealizm - były członek Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej dekorował dwóch byłych członków tej partii najwyższym polskim orderem, i w wygłoszonej laudacji mianował ich pierwszymi, którzy stawili opór komunizmowi. Pominął natomiast całkowitym milczeniem fakt istnienia w okresie powojennym konspiracji antykomunistycznej, w której uczestniczyło około 160 tysięcy osób, z czego 20 tysięcy to byli „Żołnierze Wyklęci", uczestniczący w walce czynnej, z bronią w ręku. Implikacją tego krwawo stłumionego przez komunistów oporu było kilkadziesiąt tysięcy poległych oraz pomordowanych i około 200 tys. aresztowanych oraz więzionych.

Wtedy, w 1998 roku nie było żadnej reakcji opinii publicznej na taką deformację najnowszej historii Polski. Zwalczanie zakłamania historii stało się możliwe dopiero po uzyskaniu przez historyków dostępu do zasobów archiwalnych tajnej policji komunistycznej, przejętych przez IPN. Analiza tych zasobów dała  prawdziwe wyobrażenie o skali czynnego oporu społecznego przeciwko komunizmowi w latach powojennych. Pojawiły się wtedy wartościowe prace historyczne na temat podziemia antykomunistycznego. Wyraźny przełom w świadomości społeczeństwa, zwłaszcza młodych ludzi, nieskażonych propagandą PRLu, przyniosły poszukiwania szczątków Żołnierzy Wyklętych prowadzone na Powązkowskiej Łączce przez ekipę prof. Krzysztofa Szwagrzyka. Odnalezienie szczątków „Zapory”, „Łupaszki”, pogrzeb „Inki” i „Zagończyka” mają wielkie znaczeni dla świadomości historycznej młodych Polaków. Wydobycie z dołów śmierci ofiar mordów sądowych pokazuje jasno, bez żadnych osłonek jak zbrodniczym systemem był komunizm. Dlatego prace archeologiczno-ekshumacyjne prowadzone przez IPN spotykają się z próbami ich zablokowania.

Zakłamana narracja historyczna sfabrykowana przez „elity” III RP spowodowała, że Narodowy Dzień Pamięci  „Żołnierzy Wyklętych" obchodziliśmy po raz pierwszy dopiero w 2011 roku, czyli po dwudziestu dwu latach od odzyskania niepodległości. W walce o polską pamięć  trzecie pokolenie UB walczy z trzecim pokoleniem Żołnierzy Niezłomnych – tak ktoś skomentował obecną sytuację.

 

***

Przy pisaniu notki autorka wykorzystała informacje z następujących publikacji:

·         Tomasz Toborek, Stanislaw Sojczyński i Konspiracyjne Wojsko Polskie, wyd. IPN, Łódż, 2007

·         Grzegorz Wąsowski, Szkice o Żołnierzach Wyklętych i współczesnej Polsce, wyd. LTW, Łomianki 2015

·         „Niezłomni do końca” – prezes IPN Janusz Kurtyka o żołnierzach wiernych Rzeczpospolitej, wyklętych w PRL, wywiad w dodatlu historycznym do Rzeczpospolitej z 27–28 lutego 2010 http://ipn.gov.pl/wydzial-prasowy/komunikaty/1-marca-dniem-zolnierzy-polskiego-podziemia-niepodleglosciwego.-niezlomni-do-k


 http://www.naszdziennik.pl/wp/70426,hamulce-rehabilitacji.html

·         http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/pluzanski-pozwiemy-was_961037.html

·         http://www.kresy.pl/wydarzenia,bezpieczenstwo-i-obrona?zobacz%2Frzeczniczka-rosyjskiego-msz-dzien-pamieci-zolnierzy-wykletych-to-antyrosyjskie-swieto-

 

Edycja 23:42

Do komentatora używającego nicka "Bogdan Ozerski":

Nie zamierzam polemizować z komuszym tępakiem, który nie rozumie tego co czyta, natomiast chce wyrzygać swoją nienawiść. Wynocha stąd. 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo