wiesława wiesława
1902
BLOG

„Mała zbrodnia” - jeszcze jeden przykład antypolskiej dezinformacji

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

Tygodnik „Newsweek Polska”,  którego naczelnym redaktorem jest aktualnie Tomasz Lis, a wydawcą niemiecko - szwajcarski koncern medialny Ringier Axel Springer Media AG, w najnowszym swoim numerze reklamuje książkę Marka Łuszczyny, „Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne”, Wydawnictwo Znak Horyzont, 2017.

Już sama strona tytułowa jest specyficzna – z boku strony znajduje się określenie „Polskie powojenne komunistyczne obozy pracy koncentracyjne karne”, w którym wyrazy „powojenne”, „komunistyczne” „pracy” i „karne” zostały zakreślone („zaiksowane”). Chodzi o to, aby czytelnikowi wywodzącemu się z obrazkowej cywilizacji, wtłoczyć do głowy hasło „polskie obozy koncentracyjne”.

Tak jak nie było polskich obozów koncentracyjnych w czasie okupacji niemieckiej, tak samo nie było również polskich obozów koncentracyjnych później – mówił dzisiaj rano w TVP Info historyk Tadeusz Płużański, prezes Fundacji „Łączka” - W tym sensie te obozy były polskie, że Polacy byli w nich represjonowani i mordowani.

Wydawca książki Marka Łuszczyny przedstawia się następująco:

„Znak Horyzont – lektury, które wywołują emocje, odważni autorzy, odważne ujęcia, zaskakujące tematy. Emocjonujące, podane na gorąco, prawdziwe historie.” http://www.wydawnictwoznak.pl/wydawnictwo-znak-horyzont

W przypadku książki Marka Łuszczyny prawdziwe są jedynie słowa „wywołuje emocje”. Natomiast określenia „zaskakujący temat”, „odważne ujęcie” i  „prawdziwe historie” to typowa hucpa reklamowa, nie mająca nic wspólnego z prawdą.

 Można się o tym przekonać czytając fragmenty „dzieła” Marka Łuszczyny, udostępnione przez  wydawnictwo na stronie http://www.znak.com.pl/wirtualnaksiazka,id,67963.

Trzeba nie byle jakiego tupetu, aby w 2017 roku napisać nasza świadomość o tym fragmencie historii jest nikła. O obozach MBP mówi i mówiło się bardzo mało. Nie mam wątpliwości, że jest to nieznana szerzej karta najnowszej historii polski.

Tupetu albo ignorancji, a mówiąc wprost – nieuctwa.

W listopadzie 2011 roku łódzki oddział IPN zorganizował konferencję "Sowiecki system obozów i więzień. Forma represji politycznych w Europie Środkowo-Wschodniej w pierwszej połowie XX wieku”. (Łódź 3-4 listopada 2011 roku).

Na tej konferencji dr Bogusław Kopka, historyk z warszawskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej przedstawił referat  „Polski GUŁag 1944–1956. Perspektywa statystyczna”, w którym informował, ze po II Wojnie Światowej na terenie Polski istniało 206 obozów pracy zwanych "polskim Gułagiem".

Dr Kopka wyjaśnił, że inicjatywa zakładania obozów pracy w Polsce leżała po stronie sowieckiej.
To NKWD założyło łagry w Polsce i przez pewien czas je prowadziło, a potem przekazało polskiej bezpiece. […] front zmierzał do Polski ze Wschodu. A za Armią Czerwoną szły dywizje NKWD i Smiersza. Podstawowym zadaniem tych przyfrontowych oddziałów było zapewnienie szeroko rozumianego bezpieczeństwa tyłom. A głównym zagrożeniem, tak definiowały to władze NKWD, była Armia Krajowa. Ponadto tereny, które znalazły się pod okupacją niemiecką, były traktowane przez Rosjan jako wrogie, tzn. ich obywateli traktowało się jako podejrzanych politycznie i etnicznie.

(Szczególnie podejrzanymi byli mieszkańcy terenów które zostały przez Niemców „włączone do Rzeszy” tj. Pomorza, Śląska, Wielkopolski, woj. łódzkiego).

Pierwszym obozem zajętym przez Armię Czerwoną był Majdanek, który  praktycznie następnego dnia [po wyzwoleniu] został przejęty przez NKWD – wskazał dr Kopka. Drugim obozem przystosowanym przez Sowietów był Auschwitz.

Na początku do obozów niemieckich, np. Majdanka czy Oświęcimia, przybywały dywizje NKWD. Funkcjonariusze najpierw filtrowali więźniów tych obozów, którzy przeżyli, następnie zakładali swoje miejsca odosobnienia dla nowych więźniów. I po pewnym czasie, kilku miesiącach, kiedy te jednostki przechodziły do sowieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech albo wracały do Związku Sowieckiego, były przekazywane miejscowym władzom bezpieczeństwa. [….] I tak było w Czechach, na Węgrzech, Słowacji, w sowieckiej strefie okupacyjnej w Niemczech. Ale wszystkie te systemy miały swoją specyfikę, nie były w 100 proc. wiernymi kopiami właściwego Gułagu. […] Łagry były, mimo różnych form, obozami pracy.

Na podstawie danych pochodzących z archiwum MBP dr Kopka ocenił, że w "polskim Gułagu" życie straciło prawie 25 tys. osób. Podkreślił, że w porównaniu z rosyjskimi łagrami, w tych założonych przez NKWD w Polsce panowała większa śmiertelność.
Przez te obozy pracy przewinęły się dziesiątki tysięcy osób. Apogeum represji odnotowano w 1947 r., kiedy przebywało w nich ponad 57 tys. więźniów.
[…] polscy komuniści szybko się zorientowali, iż ten system represji, który chcą wprowadzić, przerasta ich możliwości logistyczne. Krótko mówiąc, polska UB nie była w stanie w pełni wykorzystać go do swoich celów politycznych i gospodarczych. Głównym celem UB było umacnianie nowej władzy. Ale mimo że Gułag dawał jej ekonomiczne zaplecze, bezpieka nie była przygotowana, by być wielkim "właścicielem" gospodarczym, pracodawcą w kraju, a takim był w Związku Sowieckim Gułag. […] ten system pracy przymusowej nie sprawdził się i nie mógł się sprawdzić, był deficytowy i niezwykle niewydolny ekonomicznie.
Dlatego po 1950 r. pojawiła się nowa forma represji – ośrodki pracy więźniów, jak obozy górnicze czy budowlane. W latach 1950-1954 na obóz pracy zostało skazanych 60 tys. osób.

Podczas obrad łódzkiej konferencji dr Meelis Maripuu (Estoński Instytut Pamięci Historycznej) przedstawił referat „Przegląd sowieckich więzień i obozów w Estonii w latach 1940-1950”. W swoim wykładzie dr Maripuu stwierdził: Do łagrów sowieckich kierowano osoby bez żadnego uzasadnienia, wina nie miała tutaj znaczenia. Więźniowie Gułagów stanowili zabezpieczenie bezpłatnej siły roboczej na różnych budowach. Byli oni tam kierowani niezależnie od ich zachowania. Liczył się tylko sowiecki interes ekonomiczny.

Edita Jankauskiene (Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu w Litwie) w referacie „Obywatele Litwy – więźniowie GUŁagu” przypomniała, że po śmierci Stalina w 1953 r. zwolniono około 1 mln więźniów, głównie skazanych za przestępstwa kryminalne. Ale nadal w łagrach pozostawało ponad 150 tys. więźniów, głównie politycznych. Wywoływali oni strajki i powstania, aby uzyskać zwolnienie z Gułagów. Jankauskiene zaznaczyła, że wśród więźniów było wówczas coraz więcej młodych ludzi w wieku 25-30 lat, którzy uczestniczyli w ruchu oporu przeciwko władzy komunistycznej w różnych rejonach państwa sowieckiego. Spowodowało to likwidację łagrów specjalnych i rezygnację z
przymusowej pracy.

Wszyscy autorzy referatów podkreślali, że więźniowie umierali od chorób i ciężkiej pracy.  Jednak dr Kopka nie pomijał sadyzmu funkcjonariuszy obozów. Na takie stanowiska trafiali przeważnie ludzie zdegenerowani, co objawiało się pijaństwem, niesubordynacją. Jako przykład okrucieństwa wskazał komendanta obozu w Świętochłowicach Salomona Morela, Czesława Gęborskiegp  z Łambinowic, Alojzego Stolarza w Gęsiówce w Warszawie. Wg historyka przejawy okrucieństwa ułatwiało to, że człowiek za drutem kolczastym "znikał". Cały ten aparat podległy był bezpiece. W związku z tym prokurator czy sędzia nawet dyspozycyjny nie mógł interweniować.
Po 1956 roku funkcjonariusze z tych obozów pracy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności, nie ścigano ich, ponieważ nie było woli politycznej. Jak wyjaśnił dr Kopka dokumenty, np. rozkazy karne - wewnętrzne tajne dokumenty, były rozpatrywane bez rozgłosu w ramach resortu spraw wewnętrznych. […] osławiony Morel, który niedawno zmarł w szpitalu w Jerozolimie, po odwołaniu go z kierowania obozem w Jaworznie i po wykryciu ogromnych nadużyć został skazany na... dwa dni aresztu domowego, po odbyciu którego kontynuował karierę w resorcie bezpieczeństwa wewnętrznego.

Autor „Małej zbrodni” w swym bezprzykładnym nieuctwie nie dostrzegł, ze takie obozy jak obóz pracy „Zgoda”w Świętochłowicach, i obóz pracy w Łambinowicach zostały gruntownie opisane w publikacjach historyków IPN (np. Adam Dziurok „Historia Obozu Pracy w Świętochłowicach). Te publikacje nie są trudno dostępne, wprost przeciwnie, można się z nimi zapoznać na stronach internetowych IPN.

W opublikowanym w Newsweeku wywiadzie, Marek Łuszczyna powiedział m.in.

Warunki w polskich obozach nie odbiegały od tych panujących w obozach prowadzonych przez nazistów.

To zdanie zadziwia pokrętną logiką i niekonsekwencją.  Jeżeli Marek Łuszczyna sprawstwo przypisuje poszczególnym narodom, to powinien  posługiwać się określeniem "poniemieckie obozy koncentracyjne". Jeśli natomiast za przyczynę sprawczą obozów koncentracyjnych uznaje ideologie, to powinien mówić "komunistyczne łagry".
Trzeba wyjaśnić Markowi Łuszczynie, że w pierwszym przypadku określenie "obozy niemieckie" jest bardziej uzasadnione niż "obozy polskie", bowiem Niemcy w ogólnonarodowych, demokratycznych wyborach sami opowiedzieli się za hitlerowską dyktaturą. A Adolf Hitler  nie krył swoich planów, ale je wyczerpująco wyeksplikował m.in. w "Mein Kampf". Natomiast Polacy  nie wybrali sobie komunistów, bo  w okresie przed II WW partii komunistycznej w Polsce nawet nie było, co nawiasem mówiąc było ewenementem w światowej skali. Dopiero po nieporozumieniach między agresorami, tzn. po ataku III Rzeszy na Związek Sowiecki, „wódz postępowej ludzkości” czyli tow. Stalin nakazał reaktywację partii komunistycznej, która jednak dla niepoznaki została nazwana Polska Partią Robotniczą. Do działania na „polskim odcinku” zostali odkomenderowani funkcjonariusze Kominternu (Nowotko, Mołojcowie, Bierut itd.), przez Polaków nazywani „popami” (akronim wyrażenia „pełniący obowiązki Polaka”).


***

Książka Marka Łuszczyny została entuzjastycznie powitana przez jednego z blogerów S24. Nie ma w tym niczego zaskakującego, gdyż ów bloger od lat jest znany ze swego antypolonizmu. Powszechnie znane są również aspiracje tegoż blogera do wyodrębnienia Śląska i „śląskości”.  Aby zaspokoić te aspiracje, pozwolę sobie zaproponować temu blogerowi dla obozów w Świętochłowicach i Łambinowicach określenie  „śląskie obozy koncentracyjne”. W ten sposób zostanie spełnione kryterium geograficzne, a także historyczne, bowiem Ślązacy mieszkający na terenie rejencji opolskiej w swoim czasie udzielili wyraźnego poparcia hitlerowskiej NSDAP. Można więc powiedzieć, że te „obozy hitlerowskie” są „śląskie” podwójnie.

 

  • Autorka korzystała z publikacji:

    ·         Materiały z międzynarodowej konferencji naukowej pt. Sowiecki system obozów i więzień. Forma represji politycznych w Europie Środkowo-Wschodniej w pierwszej połowie XX wieku, Łódź, 3–4 listopada 2011 r.

    ·         https://wzzw.wordpress.com/2011/11/06/za-armia-czerwona-szly-dywizje-nkwd/

    ·         http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/sowieci-zalozyli-polski-gulag/

    ·         Obóz Pracy w Świętochłowicach w 1945 roku. Dokumenty, Zeznania, Relacje, Listy, redakcja i opracowanie Adam Dziurok, wyd. IPN, Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, seria „Dokumenty”: tom 7, Warszawa 2002, 

    ·         http://amstern.salon24.pl/750175,ksiazki-najlepsze-polskie-obozy-koncentracyjne


    godz. 20.25

    odpowiedż dla blogera @Magmar Obłok

    Panie Obłok Szanowny, uprzejmie proszę o powstrzymanie się od zamieszczanie na moim blogu swoich głupkowatych komentarzy. 


    Odpowiedzi na komentarze godz. 20:58

    @ Ralf Merzig

    Proszę nie przypisywać mi swoich głupkowatych konceptów. Grzecznie proszę. A najlepiej proszę tu więcej nie komentować.

    @ Izydor Key

    Oskarżenia o „fałszowanie historii” i „ignorancję” formułowane przez anonima pod adresem historyka o określonym dorobku naukowym traktuję jako chamstwo i bezczelność. Ponadto informuję, że nie zamierzam prowadzić rozmów o sprawach nie dotyczących treści mojej notki. Proszę uprzejmie powstrzymać się od insynuacji i chamskich wyzwisk.


    Odpowiedzi na komentarze godz. 22:34

    @Nudna teoria

    Kiedy mowa jest o obozach koncentracyjnych, obóz w Berezie Kartuskiej jest rutynową odzywką Szanownego Pana i jego kumpla w „ślunskości” Amsterna. Taki stały fragment gry.  Proponuję, aby Szanowny pan przeczytał wreszcie jakąś pracę historyczną na ten temat np. Ireneusz Polit, „Miejsce odosobnienia w Berezie Kartuskiej”, Toruń 2003.

    15 czerwca 1934 r. około godz. 15.40  na ulicy Foksal w Warszawie został dokonany zamach na ministra spraw wewnętrznych RP Bronisława Pirackiego. Trzykrotnie postrzelony z rewolweru Bronisław Piracki zmarł w szpitalu. W dwa dni po zamachu ukazało się „Rozporządzenie Prezydenta Rzeczpospolitej z dnia 17 czerwca 1934 r. w sprawie osób zagrażających bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu”.

    Artykuł 2 tego rozporządzenia brzmiał:

    1. Zarządzenie co do przetrzymywania i skierowania osoby przetrzymywanej do miejsca odosobnienia wydają władze administracji ogólnej.
    2. 2. Postanowienie o przymusowym odosobnieniu wydaje sędzia śledczy na wniosek władzy, która zarządziła przytrzymanie. Uzasadniony wniosek tej władzy jest podstawą do wydania postanowienia.
    3. Odpis postanowienia będzie doręczony osobie przetrzymywanej w ciągu 48 godzin od chwili jej przytrzymania.

     

    Artykuł 4 rozporządzenia określał czas odosobnienia na trzy miesiące, z możliwością przedłużenia na dalsze trzy miesiące. Dopuszczał też zatrudnienie przy wyznaczonych pracach.

    Na podstawie tego rozporządzenia utworzono jedno miejsce odosobnienia w Berezie Kartuskiej w województwie poleskim.

    Jak ustalił Ireneusz Polit, liczebność osadzonych w Berezie wahała się od 100 do ponad 600. Numery, które otrzymali przybyli w roku 1939 zbliżały się do 3000.

    W roku 1936 było 396 osadzonych, w tym 34 komunistów. Przez cały czas funkcjonowania obozu osadzono w nim 71 narodowców. Brak danych dotyczących Ukraińców. Żydów wysyłano do obozu przede wszystkim za nadużycia finansowe, niepłacenie podatków. W ostatnim okresie wysyłano tam też Niemców.

    Mimo złych warunków sanitarnych i bytowych jakie panowały w obozie oraz ostrego reżimu, spośród wszystkich osadzonych tam w okresie 6 lat istnienia obozu w Berezie zmarło łącznie tylko 14 osób. Dziesięciu z nich – w szpitalach dokąd ich skierowano na leczenie zewnętrzne, a cztery w samym MO, przy czym trzy z powodu chorób, a jedna wskutek samobójstwa.

    Proszę więc łaskawie nie opowiadać farmazonów i nie porównywać Berezy z sowieckimi łagrami a nawet z waszymi niemieckimi KZ Dachau lub KZ Buchenwald. Bo to doprawdy jest śmieszne. Jesienią 193 roku sowieci aresztowali we Lwowie Leona Kozłowskiego, premiera rządu polskiego z okresu gdy zapadła decyzja o utworzeniu obozu w Berezie. To właśnie on był głównym pomysłodawcą powołania tej szczególnej placówki penitencjarnej. W pozostawionych i opublikowanych w Polsce w 2001 roku wspomnieniach opisał przesłuchanie na którym śledczy pytał go o obóz w Berezie. Kiedy powiedział ilu komunistów było osadzonych w Berezie, to podana liczba wcale śledczemu nie zaimponowała i uznał, że nie ma o czym mówić.

    Jeśli chodzi o klasyfikację obozów, to doprawdy nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego określenie „śląskie obozy koncentracyjne” wg Szanownego pana oznacza „szarganie pamięci ofiar”.

    A określenie „polskie obozy koncentracyjne” te ofiary nobilituje?


    Herbu Topacz

    Internet to jest znakomity wynalazek dla takich osobników jak ty czyli brutalnych glupich chamów. W realu za takie odzywki: "Polacy radośnie stanęli obok Niemców, Rosjan, Ukraińców czy Chorwatów w jednym szeregu ludobójców." zbierałbyś zęby z podłogi.



wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka