wiesława wiesława
487
BLOG

Krótka antologia tekstów o aborcji

wiesława wiesława Społeczeństwo Obserwuj notkę 23

Kilka najnowszych informacji na temat aborcji, przez wrażliwców nazywanej też „terminacją ciąży”, a przez prostaków „zabiciem dziecka nienarodzonego”.

W Norwegii Ministerstwo Zdrowia uznało, że kobiety w ciąży spodziewające się bliźniaków lub większej liczby dzieci, będą mogły dokonać aborcji na wybranych dzieciach. Nie będzie miało żadnego znaczenia, to czy dziecko jest zupełnie zdrowe, czy też nie. Decyzja należy do matki. "Wszystkie kobiety norweskie lub mieszkające w kraju mają takie samo prawo do aborcji i redukcji płodu" - wypowiedź Torunn Janbu, urzędniczki Ministerstwa Zdrowia cytuje portal gosc.pl.

Swoją morderczą „ofertę” Norwegia kieruje także do kobiet w ciąży, które nie są Norweżkami. Będą one musiały tylko przyjechać do tego kraju i niezależnie od stanu zdrowia nienarodzonego będą mogły bezproblemowo dokonać na nim aborcji. Niestety, tak właśnie wygląda wolność kobiet według  „nowoczesnej” Europy.

Norweskie ministerstwo zdrowia podjęło tę kontrowersyjną decyzję wbrew opiniom lekarzy, którzy są zdania, że takie procedury zagrażają matce i drugiemu dziecku.

"Nie znaleźliśmy żadnej korzyści medycznej przemawiającej za tą decyzją" - powiedziała dr Birgitte Heiberg Kahrs, specjalistka w medycynie płodowej w szpitalu Św. Olafa w Oslo

"Naraża drugie dziecko w łonie matki i może prowadzić do poronienia" - zaznaczyła.

Nad tym jakie konsekwencje psychiczne i moralne taka aborcja będzie miała dla kobiety i dziecka, które się urodzi, ale straci rodzeństwo, nikt się nie zastanawia.

Inna informacja z ostatnich dni (znaleziona na portalu gość.pl)

Rada miejska w Rotterdamie chce, aby kobiety „niezdolne do wychowywania dzieci” były poddawane „przymusowej antykoncepcji”. Ta „antykoncepcja” to podawanie środków uniemożliwiających zagnieżdżenie się poczętego dziecka, czyli mających działaniem wczesnoporonne. Adresatkami takich działań miałyby być kobiety chore psychicznie, uzależnione i upośledzone intelektualnie. Ma to, a jakże, ograniczyć patologie w rodzinach i zmniejszyć liczbę dzieci odbieranych rodzicom. Szczególnym entuzjastą metody likwidacji problemów razem z ich nośnikami jest radny Rotterdamu Hugo de Jonge. On też jest autorem stwierdzenia: „Nie być urodzonym to również forma ochrony dziecka”. Czy to nie genialne? I niech ktoś jeszcze mówi, że w dzisiejszym świecie nie dba się o dzieci.

We Francji aborcja została zalegalizowana w roku 1975 (w ramach słynnych ustaw firmowanych nazwiskiem Simone Veil), jednak dostęp do niej nie był powszechny aż do roku 2001. W 2001 r. wydłużono z 9 do 12 tygodni termin, kiedy usunięcie płodu jest możliwe, trzy lata później na rynek zostały wprowadzone pigułki aborcyjne (dziś z ich użyciem przeprowadza się większość zabiegów). Państwowa służba zdrowia zaczęła pokrywać 80 % kosztów przerwania ciąży, a środki antykoncepcyjne zostały zaliczone do grupy leków refundowanych w 65 %.  Dalsze ułatwienia obiecywał Francois Hollande w czasie swojej kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2012 r. Centra aborcyjne miały powstać przy każdym szpitalu publicznym, a sama procedura miała być jeszcze bardziej uproszczona. Po wprowadzeniu się do Pałacu Elizejskiego nie zapomniał o obietnicach i doprowadził do praktycznie całkowitej liberalizacji prawodawstwa w tej dziedzinie. Dwa lata temu socjalistyczny rząd wykreślił warunek, aby aborcja była przeprowadzana tylko u kobiet, które znajdują się w „beznadziejnej sytuacji" rodzinnej lub finansowej. Zgodnie z ustawodawstwem wprowadzonym w październiku 2012 r. (a obowiązującym od kwietnia 2013 r.) prawo do anonimowego i bezpłatnego dostępu do środków antykoncepcyjnych uzyskały dziewczęta powyżej 15 roku życia, a przerywanie ciąży stało się bezpłatne.

Natomiast obrona życia we Francji jest przestępstwem. W ustawie o zdrowiu publicznym z 1983 roku istnieje przepis mówiący, ze „prośba powstrzymania kobiety przed dostępem do szpitala, gdzie może dokonać aborcji lub zasięgnąć porady na ten temat” jest karana mandatem do 30 tysięcy euro lub więzieniem do 2 lat. W latach 90. Takie działania uznano za przestępstwo utrudniania. Za prezydentury Hollande’a rząd zgłosił projekt likwidacji portali antyaborcyjnych. Laurence Rossignol, minister ds. rodziny, praw dzieci i kobiet, zaproponowała uznać ich działalność za przestępczą i rozszerzyć istniejący już zapis o przestępstwie utrudniania. Zdaniem minister Rosignol, portale antyaborcyjne „maja coraz większy wpływ na decyzje kobiet”. A to, wg pani minister, jest niedobre. Francuski Senat zrobił przykrość minister Rosignol, bowiem zablokował debatę nad projektem ustawy o likwidacji portali antyaborcyjnych, gdyż byłoby to „niezgodne z konstytucją”.

A w Polsce? No też postęp. Pewna szansonistka rozwiązała swoje problemy mieszkaniowe zabijając swoje trzecie dziecko, jeszcze nienarodzone.  W wywiadzie opublikowanym w „Wysokich Obcasach” mówi bez najmniejszej żenady, ze „rok temu podjęła decyzję o aborcji, bo ma już dwójkę dzieci, nie chciała "wracać do pieluch" i szukać większego mieszkania.

Jak widać, cywilizacja śmierci kwitnie. Zabicie dziecka nie jest już przestępstwem, ale „prawem kobiety”. Rządy nakłaniają do zabijania i jednocześnie twierdzą, że chronią życie. A wszystko to jest możliwe, w wyniku zabiegu semantycznego – człowiek w prenatalnej fazie życia to jest „płód” który się „spędza” albo „abortuje”. Można jeszcze pójść krok dalej w mataczeniu i zabicie tego „płodu” nazwać „terminacją ciąży”.

 

***

Przy pisaniu notki autorka skorzystała z informacji zawartych w publikacjach:

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo