wiesława wiesława
777
BLOG

Apel o zamianę Bieruta na „Inkę”

wiesława wiesława Rozmaitości Obserwuj notkę 35

Za dwa tygodnie, 1 marca,  będziemy obchodzić po raz piąty Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy  Wyklętych. Pisząc „będziemy obchodzić” mam na myśli tych Polaków, którzy tradycję niepodległościową uważają  za jeden z najważniejszych elementów tożsamości naszego państwa.

Wiele osób razi termin „Żołnierze Wyklęci”. Należy więc wyjaśnić, że odnosi się on do żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, często walczących o niepodległość Polski od sześciu lat,  którzy po 1944 roku uznali, że z przysięgi wierności wobec prawowitego rządu RP nikt ich nie zwolnił.

W PRL żołnierze, którzy nie godzili się na okupację sowiecką, zdradę aliantów i instalowanie władz komunistycznych byli wyklęci, ale ów znany, tak sugestywny termin – Żołnierze Wyklęci – pojawił się dopiero w 1993 roku. Sformułowała go Liga Republikańska, po to, by – jak podkreśla jej działacz Grzegorz Wąsowski – zwrócić uwagę, że elita III RP zapomniała o bohaterach antykomunistycznego podziemia. Trzy lata później tak zatytułował swoją książkę Jerzy Ślaski.

Liga Republikańska i książki Ślaskiego zapoczątkowały proces przywracania pamięci o polskim podziemiu niepodległościowym, jednak do zakończenia tego procesu jeszcze daleko. W pewnych środowiskach nadal żywa jest  tradycja łże-elit, pragnących zatuszować zdradę i zbrodnię, która stała się legitymacją rządów komunistów.

Mimo wieloletnich wysiłków historyków mamy do czynienia z relatywizmem moralnym, ocena dobra i zła, kata i ofiary nadal pozostaje niejednoznaczna. Po upływie ćwierć wieku od upadku komunistycznych rządów nadal toczy się w Polsce walka o prawdę. Kilka dni temu na portalu Instytutu Pamięci Narodowej został opublikowany list, w którym dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN, dr Andrzej Zawistowski zwraca się do mieszkańców miejscowości Rudnica w województwie lubuskim z następującym apelem:

 

Mieszkańcy miejscowości Rudnica
Mieszkańcy i władze samorządowe Gminy Krzeszyce
Mieszkańcy i władze samorządowe Powiatu Sulęcińskiego
Mieszkańcy i władze samorządowe Województwa Lubuskiego

 

Szanowni Państwo

Położona w malowniczych lubuskich lasach Rudnica jest ostatnią miejscowością w Polsce, w której znajduje się ulica upamiętniająca Bolesława Bieruta. Jego nazwisko umieszczone jest nie tylko na starych tablicach, ale także na współczesnych, gdzie towarzyszy mu gminny herb. Kilka dni temu mogłem się o tym osobiście przekonać. Przypomnę, że Bolesław Bierut był sowieckim namiestnikiem komunistycznej Polski, odpowiedzialnym za liczne zbrodnie. To jego podpisem na śmierć wysyłano bohaterów Polskiego Podziemia, w tym wielu Żołnierzy Wyklętych. Podpis Bieruta widnieje między innymi pod odmową ułaskawienia Danuty Siedzikówny Inki”, 17-letniej sanitariuszki skazanej w 1946 r. w sfabrykowanym procesie na karę śmierci. Jest ona dzisiaj jedną z najbardziej znanych ofiar polskich komunistów.

Za kilka dni 1 marca – Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Zwracam się więc do Państwa z prośbą i apelem. Przed Wami niepowtarzalna szansa – uczyńcie zadość bohaterom, ofiarom komunistycznej władzy. Uczcijcie ten dzień decyzją o rezygnacji z dotychczasowego patrona na rzecz Danuty Siedzikówny „Inki”. Apeluję do mieszkańców gminy, powiatu i województwa o poparcie dla tego pomysłu. Samorządowców proszę o życzliwość dla tej inicjatywy i sprawne jej procedowanie. Uczyńcie Państwo też wszystko, by zmiana patrona ulicy nie była dla mieszkańców uciążliwa i kosztowna. 

Szanowni Państwo, mam nadzieję, że Wasza decyzja po latach odda sprawiedliwość ofierze i hańbą okryje jej kata. Ponad ćwierć wieku po upadku komunizmu w Polsce warto ostatecznie dokonać sprawiedliwych ocen. To, co może wydarzyć się w niewielkiej miejscowości, będzie miało znaczenie symboliczne w wymiarze ogólnopolskim. Zapiszcie się Państwo w historii.   

Z poważaniem

dr Andrzej Zawistowski
Dyrektor Biura Edukacji Publicznej
Instytutu Pamięci Narodowej

http://ipn.gov.pl/aktualnosci/2015/centrala/inka-zamiast-bieruta-apel-dr.-andrzeja-zawistowskiego,-dyrektora-biura-edukacji-publicznej-ipn

 

Dla przypomnienia:

„Inka” to Danuta Siedzikówna,  córka leśniczego Wacława Siedzika i Eugenii z Tymińskich. Ojciec w młodości zesłany był na Sybir. W lutym 1940 r. ponownie osadzony w syberyjskim łagrze. Przeżył, dostał się do armii gen. Andersa. Umarł z wycieńczenia w Teheranie, tam został pochowany. Matka była żołnierzem AK; wydana przez białoruskiego kolaboranta Niemcom, została zamordowana i pochowana w nieznanym miejscu.

Danka była sanitariuszką. Została aresztowana przez NKWD w czerwcu 1945 r.  Podczas ataku patrolu AK na konwój zbiegła i trafiła do odtworzonej 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Po przejściu 5. Brygady na Pomorze służyła jako sanitariuszka w szwadronie Zdzisława Badochy „Żelaznego”. W lipcu 1946 r. pojechała do Gdańska po materiały opatrunkowe. Aresztowana w nocy z 19 na 20 lipca, 3 sierpnia skazana na śmierć przez wojskowy sąd w Gdańsku. Została zastrzelona strzałami w głowę przez ubeka, na 6 dni przed 18. urodzinami. Razem z nią został zastrzelony ppor. Feliks Selmanowicz „Zagończyk”.

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości