wiesława wiesława
2386
BLOG

Generał Leopold Okulicki, ostatni Komendant Główny Armii Krajowe

wiesława wiesława Rozmaitości Obserwuj notkę 15

Poeto, coś na miarę Fidiasza lub krawca

odmierzać chciał nam piersi – spójrz jak się zuchwali

wspaniały w dżungli polskiej ideał szubrawca

i jaki w naszych czasach urodzaj kanalii

 

(Kazimierz Wierzyński, Pomnik)

 

Od kilkunastu dni rozmaici znawcy „od nawozów i od świata” oraz od historii, wykorzystują rocznicę Powstania Warszawskiego, aby po raz kolejny przedstawić ten rozdział naszej historii w zohydzający sposób. Owi nadęci pychą osobnicy pokazują swoją bezmierną pogardę dla Polaków, polskiej tradycji romantycznej i polskiej determinacji w obronie wolności.

Destruktorzy polskiego patriotyzmu zapewniają nas, ze oczywiście szanują męstwo żołnierzy Powstania. Przez pół wieku PRL-u słyszeliśmy identyczne zapewnienia od autorów komunistycznej propagandy, którzy przedstawiali żołnierzy Polski Podziemnej, jako pionki wykorzystywane przez dowództwo. Zdaniem owych propagandzistów, dowódcy Armii Krajowej i przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego byli przedstawicielami „pańskiej Polski”, którzy powodowani wrogością do Związku Sowieckiego doprowadzili do masakry ludności cywilnej i zniszczenia miasta.

Opinie obecnie działających destruktorów polskiego patriotyzmu są równie radykalne, co opinie komunistycznych politruków – Leopold Okulicki, Bór-Komorowski, to „łajdacy” odpowiedzialni za śmierć 200 tysięcy mieszkańców Warszawy i zagładę miasta. Powstanie Warszawskie nazywane jest pogardliwie „awanturą warszawską’44” wywołaną przez nieodpowiedzialnych dowódców. Posługujący się tym określeniem powtarzają słowa z mowy oskarżycielskiej sowieckiego prokuratora Romana Rudenki, wygłoszonej na moskiewskim procesie szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego.

Formułowane są dezyderaty rozliczeń z tymi „łajdakami”. „Zasłużyli na stryczek” wołają pilni studenci „historii alternatywnej”. Wypada więc im przypomnieć, ze ich dezyderaty również pochodzą ze wspomnianej mowy oskarżycielskiej sowieckiego prokuratora.

Absolwenci kursu „historii alternatywnej” najczęściej nie znają podstawowych faktów z najnowszej historii Polski. Pożyteczne więc będzie przypomnienie kilku faktów z biografii jednego z tych „łajdaków” - gen. Leopolda Okulickiego, ostatniego dowódcy Armii Krajowej, któremu po upadku Powstania Warszawskiego przyszło pełnić służbę na posterunku z góry straconym i który wytrwał na nim zachowując godność i honor do końca.

Generał Okulicki inspirował decyzje o wybuchu Powstania Warszawskiego i nie uchylał się od wzięcia odpowiedzialności za jego wybuch. W jego ocenie, Powstanie Warszawskie miało ogromne znacznie polityczne i dlatego postulował stosowanie w miejsce „Powstanie warszawskie” nazwy „Bitwa Warszawska”.Podczas procesu szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, odpowiadając prokuratorowi powiedział:

Powstanie Warszawskie nie było polityczną awanturą, jak to określa prokurator. Nie wybuchło na rozkaz Londynu, lecz dlatego, że Polacy w kraju zdecydowali, że to jest konieczne. Była to walka bohaterska. Jestem spokojny o to, jak przyszłe pokolenia ocenią powstanie.

 

Leopold Okulicki urodził się 12 listopada 1898 roku w chłopskiej rodzinie, w wiosce Bratucice w powiecie bocheńskim. Po ukończeniu szkoły powszechnej uczył się w gimnazjum w Bochni. Od maja 1913 roku uczestniczył aktywnie w działalności Związku Strzeleckiego, organizacji paramilitarnej związanej ideowo z Józefem Piłsudskim, i w maju 1914 r. zdał egzamin podoficerski. Po wybuchu I wojny światowej, przerwał naukę w gimnazjum i zgłosił się na ochotnika do kompanii strzeleckiej. Jako żołnierz 3 pułku II Brygady Legionów brał udział w walkach pod Rarańczą i Kostiuchnówką oraz w bojach nad Stochodem. Po kryzysie przysięgowym został wcielony do armii austriackiej i wysłany na front włoski. Zdezerterował w 1918 roku i powrócił do Polski. Jako żołnierz Polskiej Organizacji Wojskowej uczestniczył w rozbrajaniu wojsk austrowęgierskich w Krakowie 31 października 1918 r., a później brał udział w odsieczy Przemyśla i Lwowa, oraz w walkach na froncie polsko-ukraińskim. W latach 1919-1920 uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej. W czerwcu 1920 r. ciężko ranny w bitwie nad Berezyną otrzymał z rąk marszałka Piłsudskiego order Virtuti Militari (Krzyż Srebrny). Miał wówczas 21 lat. W sierpniu 1920 r. wrócił ze szpitala na front i zdążył jeszcze uczestniczyć w kontrofensywie spod Warszawy, jako dowódca kompanii w 4 pułku piechoty Legionów.

W walkach z lat 1915-1920 dal się poznać, jako bojowy oficer liniowy; za zasługi, oprócz Srebrnego Krzyża Virtuti Militari, otrzymał trzy razy Krzyż Walecznych.

W latach 1923-1925 odbył studia w Wyższej Szkole Wojennej, po ukończeniu których służył w Grodnie, w Rybniku, Rembertowie i w Równem. We wrześniu 1935 r. powołano go do służby w Sztabie Głównym. 1 marca wszedł w skład zespołu opracowującego plan wojny z Niemcami (plan „Z”). W nocy z 31sierpnia na 1 września pełnił dyżur w Sztabie Głównym i był tym oficerem, który świtem 1 września odbierał pierwsze meldunki o niemieckim ataku na Polskę i zarządzał pierwsze alarmy w sektorze cywilnym i wojskowym.

6 września 1939 r. na własną prośbę pozostał w oblężonej w Warszawie, jako oficer łącznikowy Naczelnego Wodza przy sztabie gen. Juliusza Rómmla. Bral bezpośrednio udział w walkach od 11 września, jako szef sztabu płk Mariana Porwita (odcinek Warszawa Zachód), a po 18 września, jako dowódca zgromadzenia na Woli. Gdy zapadła decyzja o kapitulacji stolicy (27 września) przyłączył się do gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego, który rozpoczął organizowanie konspiracji. 6 września zaprzysiężony został w Służbie Zwycięstwu Polski i stał się jednym z najbardziej aktywnych jej organizatorów. W październiku 1939 r. został odkomenderowany do Łodzi, jako dowódca wojewódzki SZP (od stycznia 1940 r. komendant Okręgu ZWZ Łódź). Razem z mjr Zygmuntem Janke organizował konspirację na tym niebezpiecznym terenie (w listopadzie 1939 r. Łódź została włączona do Rzeszy). Wobec bezpośredniej groźby aresztowania został odwołany do Warszawy.

 

We wrześniu 1940 r. gen. Stefan Rowecki, Komendant Główny ZWZ, mianował Okulickiego komendantem okupacji sowieckiej, z zadaniem likwidacji rozbicia organizacyjnego we Lwowie i uporządkowania spraw ZWZ na terenie całej okupacji sowieckiej. Misja była niewykonalna, ponieważ struktury lwowskiej konspiracji były w znacznym stopniu infiltrowane, a nawet częściowo kierowane przez NKWD. Ponadto, jako przewodnik towarzyszył Okulickiemu ppor. Bolesław Zymon, jak się okazało – sowiecki prowokator, który wcześniej przyczynił się do rozbicia przez NKWD Okręgu ZWZ Wołyń. Okulicki wyruszył z Warszawy 23 października, przybył do Lwowa 2 listopada. Zdążył jedynie zorganizować nową komendę Obszaru ZWZ nr 3 (Lwów). 21 stycznia 1941 r. został zatrzymany przez NKWD w swojej kwaterze, a bezpośrednim sprawcą aresztowania był Zymon. Okulicki był zdekonspirowany od początku pobytu we Lwowie, a NKWD znało jego prawdziwe nazwisko, funkcję i aktualny stopień. Osadzony we lwowskim więzieniu Brygidki był przesłuchiwany przez generała NKWD Iwana Sierowa, od którego otrzymał propozycje współpracy i pozostania na stanowisku pod sowiecką kontrolą. Okulicki propozycję odrzucił i został przewieziony do Moskwy, najpierw do więzienia na Łubiance, a później do Lefortowa. Tam przeszedł bestialskie śledztwo, podczas którego nikogo nie wydał, nie ujawnił haseł i zachowywał się z godnością. Wybuch wojny niemiecko-sowieckiej spowodował, że nie doszło do postawienia Okulickiego przed trybunałem NKWD. Po zawarciu porozumienia Sikorski – Majski, Okulicki został 2 sierpnia zwolniony w ramach tzw. amnestii i mianowany szefem sztabu tworzącej się Armii Polskiej pod dowództwem gen. Andersa. Jednym z sowieckich oficerów łącznikowych (czyli nadzorców) przy polskim sztabie został płk NKWD Kondratiuk, który prowadził śledztwo w sprawie Okulickiego. Można to uznać za ironię losu, że oprawca miał być towarzyszem broni.

W okresie drażliwych rozmów o ewakuację całej polskiej armii do Iranu, w wyniku nacisków sowieckich Okulicki został odwołany z funkcji szefa sztabu i na początku marca 1942 roku przeszedł na stanowisko dowódcy 7 DP, która została przetransportowana najpierw do Iranu, a później do Iraku do ochrony pól naftowych.

W lipcu 1943 r. Naczelny Wódz, gen. Kazimierz Sosnkowski, postanowił wykorzystać Okulickiego, jako emisariusza do kraju. Formalnie wyznaczono go na funkcję zastępcy szefa sztabu KG AK. Faktycznie miał objąć stanowisko komendanta organizacji „NIE”. Jego zadaniem miało być doprowadzenie do wybuchu powstania w Warszawie (pierwotnie stolica miała być wyłączona z akcji „Burza”). 

Po odbyciu przeszkolenia spadochroniarskiego w Brindisi został zrzucony do kraju w nocy z 21 na 22 maja 1944. Po przybyciu do Warszawy został pierwszym zastępcą szefa sztabu KG AK i szefem Operacji KG AK. Na nowym stanowisku, pod pseudonimem "Kobra", stał się głównym rzecznikiem podjęcia walki zbrojnej w Warszawie. Jako głowny argument podawal niebezpieczeństwo sowieckiej prowokacji i przechwycenia przez komunistów inicjatywy powstańczej.

Bezpośrednio przed wybuchem powstania Okulicki został wyznaczony na dowódcę II rzutu KG AK, na wypadek aresztowania "Bora". Z tego powodu podczas Powstania Warszawskiego nie angażował się w działania, zachowując jednak ścisły kontakt z KG AK. 6 września przejął obowiązki szefa sztabu KG AK po gen. Tadeuszu Pełczyńskim, który został ciężko ranny. Kiedy zapadła decyzja o kapitulacji Warszawy gen. Bór-Komorowski mianował Okulickiego swoim następcą na stanowisku Komendanta Głównego AK. 2 października Okulicki opuścił Warszawę wraz z ludnością cywilną, wymknął się z obozu w Pruszkowie kierując się na teren Okręgu AK Radom – Kielce i w rejonie Częstochowy rozpoczął prace nad rekonstrukcją KG AK (pod pseudonimem „Termit” i „Niedźwiadek”).

Oceniając realistycznie sytuację Polski po przegranym powstaniu i perspektywy rozwoju wydarzeń w najbliższej przyszłości, gen. Okulicki proponował sztabowi Naczelnego Wodza wyciągnięcie wniosków z dotychczasowych kontaktów z wojskami sowieckimi i wstrzymanie realizacji akcji „Burza”, zaniechanie ujawniania AK przed Armią Czerwona oraz walkę z Niemcami tylko w obronie ludności cywilnej. Uważał, że Londyn zupełnie nie orientuje się w rozmiarach represji NKWD na terenach zajętych przez wojska sowieckie i nie zna sytuacji w kraju. Sądził, że kontynuowanie „Burzy” po doświadczeniach Powstania Warszawskiego nie ma żadnego politycznego ani militarnego uzasadnienia. Skutecznie przeciwdziałał niemieckim próbom powołania w Krakowie Polskiego Komitetu Narodowego o nastawieniu antysowieckim, z udziałem m.in. przedstawicieli duchowieństwa.

Po rozpoczęciu 12 stycznia 1945 roku zimowej ofensywy sowieckiej, aby zabezpieczyć żołnierzy przed NKWD i pozbawić sowietów pretekstu do represji, w porozumieniu z Delegatem Rządu i na podstawie instrukcji rządowej z Londynu z 14 listopada 1944 roku, przewidującej rozwiązanie AK na terenach zajętych przez Związek Sowiecki, gen. Okulicki wydał 19 stycznia rozkaz rozwiązujący AK i zwalniający żołnierzy z przysięgi. Ta trudna decyzja nie wpłynęła jednak na skale represji sowieckich.

Po rozwiązaniu AK Okulicki pełnił funkcję Komendanta Sił Zbrojnych w Kraju i zajmował się głównie problemami wynikającymi z likwidowania struktur AK. Podjął też decyzje o zabezpieczeniu broni oraz sprzętu na potrzeby organizacji „NIE”.

Zgodnie z decyzją rządu z dnia 17 stycznia 1945 r. oraz z własnym przekonaniem Okulicki nie zamierzał się ujawniać. Wykonując polecenie Delegata Rządu, wbrew swemu przekonaniu, Okulicki znalazł się grupie przywódców Polski Podziemnej, którzy pozytywnie odpowiedzieli na sowiecką propozycję podjęcia rozmów na temat wyjścia z konspiracji i rozstrzygnięcia najważniejszych problemów kraju. Wg treści listów, które otrzymali Delegat Rządu Stanisław Jankowski i Okulicki, rozmówcą miał być z upoważnienia marsz. Żukowa i Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej gen. Iwanow. Pod tym pseudonimem krył się znany Okulickiemu ze Lwowa gen. NKWD Sierow. 27 marca na wyraźne polecenie wicepremiera Jankowskiego Okulicki udał się wraz z nim oraz przewodniczącym Rady Jedności Narodowej, Kazimierzem Pużakiem, do Pruszkowa na spotkanie z gen Iwanowem. Los ostrzegał gen. Okulickiego: najpierw uciekła mu kolejka EKD, potem zepsuł się samochód, którym miał dojechać na rozmowy. Wtedy kupił przypadkowy rower. Wszyscy trzej przywódcy zostali aresztowani w willi, w której miały odbyć się pertraktacje i odstawieni samolotem do Moskwy. Następnego dnia dołączyli do nich pozostali uczestnicy rozmów, którzy niezrażeni zniknięciem kierowniczej trójki, stawili się w willi NKWD w Pruszkowie.

Aresztowanie szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego było naruszeniem postanowień jałtańskich i władze sowieckie długo o nim nie informowały. Dopiero 3 maja 1945 r. podczas założycielskiej konferencji ONZ w San Francisco, szef sowieckiej dyplomacji Wiaczesław Mołotow oficjalnie potwierdził informację o aresztowaniu. Następnego dnia w rozmowie z Anthonym Edenem tak ocenił gen. Okulickiego:

Ten człowiek był główną osobą w całej grupie i był dobrze znany władzom sowieckim, jako jawny wróg Związku Sowieckiego Był on szefem sztabu u gen. Andersa. Oprócz działalności dywersyjnej prowadzonej pod kierownictwem gen. Okulickiego, której ofiarą padło stu oficerów i żołnierzy Armii Czerwonej, grupa ta na terytorium polskim używała nielegalnych radiostacji.

Ta wysoka ocena gen. Okulickiego ze strony śmiertelnego wroga spotkała się z haniebną odpowiedzią ministra „sojuszniczego” państwa. Minister Eden przyznał, bowiem, ze z tego wszystkiego, co mu wiadomo, to Okulicki być może jest winny, ale inaczej jest w przypadku pozostałych aresztowanych osób. W ten sposób sojuszniczy minister nie mając żadnych informacji na temat winy Okulickiego, zaaprobował sądową zemstę bolszewików na Komendancie Głównym Armii Krajowej.

 

W więzieniu na Łubiance Okulicki został poddany długotrwałemu śledztwu, po którym nastąpił proces (18-21 czerwca 1945 r.) przed Kolegium wojskowym Sądu Najwyższego Sądu ZSRS, w Domu Związków Zawodowych w Moskwie (gdzie w latach 30. odbywały się słynne moskiewskie procesy pokazowe). Aresztowani przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego oskarżeni zostali o organizowanie zbrojnej działalności na zapleczu Armii Czerwonej i niewykonanie zarządzenia władz sowieckich o ujawnianiu organizacji i zdaniu broni, radiostacji i radioodbiorników.

Większość podsądnych została złamana w śledztwie. Okulicki zrezygnował z usług sowieckiego adwokata i bronił się sam, zachowując do końca godną i budzącą szacunek postawę. Podczas rozprawy stoczył dramatyczny pojedynek z prokuratorami Nikołajem Afanasjewem i Romanem Rudenką, sędzią Wasilijem Ulrichem i wrogą salą. Twardo i nieustępliwie bronił idei Powstania Warszawskiego oraz dobrego imienia AK i Polskiego Państwa Podziemnego. Nie ujawnił żadnych istotnych szczegółów na temat organizacji „NIE”, zdekonspirowanej przez cywilnych polityków. Został skazany na 10 lat więzienia na mocy art.58 kodeksu karnego Rosyjskiej Federacyjnej Republiki sowieckiej (Za terror, dywersję, szpiegostwo wobec Armii Czerwonej).

 

Przez dłuższy czas nic nie było wiadomo o jego dalszych losach. W 1956 r. władze sowieckie przekazały szwedzkiemu Czerwonemu Krzyżowi informację, że Leopold Okulicki zmarł 24 grudnia 1946 roku na skutek „paraliżu i ataku serca”, a jego zwłoki zostały spopielone. Była to reakcja na prowadzoną przez polskie środowiska emigracyjne międzynarodową kampanię w celu uzyskania informacji o Polakach skazanych 21 czerwca 1945 r. w Moskwie. Ta wersja śmierci uważana jest za niewiarygodną, chociaż sama data śmierci raczej nie budzi wątpliwości. Adam Bień, jeden ze współoskarżonych, twierdził, że w wigilię 1946 r. słyszał jak z celi sąsiadującej z jego celą na Łubiance wyprowadzono Okulickiego na egzekucję. Tę wersję potwierdził również jeszcze jeden skazany, Antoni Pajdak, również osadzony w pobliżu celi Okulickiego.

 

Leopold Okulicki był odznaczony m.in. Krzyżem Srebrnym (1920) i dwukrotnie Krzyżem Złotym (29 września 1939 r. i 28 września 1944 r.) Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Niepodległości (1932 r.) czterokrotnie Krzyżem Walecznych.

17 sierpnia 1984 roku prezydent Stanów Zjednoczonych Ronald Reagan przyznał pośmiertnie trzem Komendantom Głównym AK – gen. Stefanowi Roweckiemu, gen. Tadeuszowi Komorowskiemu i gen. Leopoldowi Okulickiemu, jedno z najwyższych odznaczeń amerykańskich – Legion of Merit, za wkład w walkę o demokrację i w zwycięstwo nad totalitarnymi Niemcami hitlerowskimi.

 

Opracowano na podstawie:

1.     Janusz Kurtyka, Generał Leopold Okulicki 1898 – 1946, Warszawa 2010. (współautor J. Pawłowicz)

2.     Leopold Okulicki [w:] Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944-1956, Słownik biograficzny, t.2, Warszawa 2004, str. 36-374

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości